Harry i Ellen siedzą na kanapie w domu. Dziewczyna wyrywa mu broń z dłoni i odkłada na stolik.
Ten patrzy na nią zdziwiony, wie że nie lubi kiedy zajmuję się tymi sprawami w domu.
- Pracę zostawiasz poza domem.
- Kochanie chciałem schować.
Ta wywraca oczami. Kładzie dłoń na jego kolanie.
- Musimy porozmawiać.
- Słucham - bierze ją na kolana.
- O dziecku.
- To znaczy?
- Dobrze wiesz, że staramy się i nic..
- Może za mało się staramy?- całuje jej szyję.
Odchyla głowę pozwalając mu na to.
- A może to co innego?
- Co masz na myśli?- robi jej malinkę i wznawia wędrówkę ustami.
- Że nie możemy mieć ?- mruczy.
- No nie wiem..
- Może musimy iść do lekarza.
- Skoro ci tak zależy..
- To teraz tylko ja chcę tego dziecka?! - unosi głos na męża.
- Nie denerwuj się. Miałem na myśli lekarza. - odsuwa się.
- Chcę wiedzieć czy ty się za mało starasz czy ze mną jest coś nie tak.
- Ja za mało?- oburza się.
- Czyli ta druga opcja..
- Nie wiesz tego. Nawet jeśli to nie koniec świata.
- Przebadamy się skarbie. - całuje delikatnie jego usta. - Obiecałam ci syna.
- Dobra
Do domu wchodzi młoda dziewczyna. Niesie torby z zakupami do kuchni. Sprząta, gotuje i mieszka tu.
Jest niewysoka. Niższa od Ellen. Ma brązowe, pofalowane włosy do pół pleców i bardzo szaro-niebieskie oczy. Najczęściej dużo mówi, ale w towarzystwie pana Stylesa, milczy. Mężczyzna wzbudza w niej strach. Mimo wszystko. Jego żona za to jest przemiła. Obie się lubią. Black Stewart. Ma nietypowe imię. Miała nietypowych rodziców. Idzie do salonu.
- Będzie pan na obiedzie?
- Postaram się być.
- Dobrze - znika w kuchni.
- Muszę wyjść - mówi Harry do żony.
- Gdzie znowu? Dopiero przyszedłeś.
- Ale muszę jeszcze. Ellen no siła wyższa.
- Gdzie? - zakłada ręce na klatkę.
Piorunuje mężczyznę wzrokiem. On bez przerwy ma jakieś sprawy.
- Obowiązki.
- No jasne. Idź - wzdycha i wstaje.
Idzie do kuchni, aby pomóc Black.
Mężczyzna zamawia przez telefon kwiaty które odbierze w drodze do domu.
Ellen rozmawia z gosposią, żeby nie myśleć o Harry'm. Dziewczyna dostaje bardzo dużą pensję, ale nie może nikomu powiedzieć czym zajmuje się jej szef. Jeśli tak się stanie, to on zniszczy ją a nie ona jego.
- Napluj mu do tego jedzenia. - mówi kobieta patrząc przez okno. - Albo ja to zrobię
- Pani Styles, myślę że to musi być coś ważnego.
- Black... jeszcze trochę chyba musisz się nauczyć.
- To znaczy? - odkłada łyżkę i przenosi wzrok na blondynkę.
- Naskoczyłam na niego, to pan Styles postanowił się ewakuować.
- Faceci to tchórze.
- Zdecydowanie.
- Nawet ci najtwardsi - uśmiecha się pod nosem.
- Jest cwany, ale kochany.
- Widać, niech pani spojrzy przez okno.
Kobieta podchodzi i patrzy na podwórko.
Całe w kwiatach.
Wychodzi na zewnątrz i dostrzega męża.
- to ma być przepraszam ?
- Przepraszam? Mam za co?
- A nie masz?- zakłada ręce na klatkę. - Uciekam bo żona naciska.
- Musiałem coś załatwić.
- Chodź na obiad. - ciągnie go za rękę.
- Jest ok? Złość piękności szkodzi.- zatrzymuję ją.
Przyciąga go i całuję w usta. Black śmieje się patrząc na nich.
Są śmiesznym małżeństwem. Zdecydowanie nietypowym.
Przychodzą do salonu. Dziewczyna podaje im talerze i życzy smacznego. Sama je w kuchni.
Harry po obiedzie odnosi naczynia.
Black szybko się podnosi i zabiera od niego wszystko. Po kolei odkłada do zmywarki.
- Chyba wszystko - mówi mężczyzna.
- Zrobiłam zakupy, sprzątanie planuje jutro. Mogę wyjść do czasu kolacji?
- Jasne
- Dziękuję. Korespondencja - podaje mu koperty.
- Dzięki. Klucze masz?
- Tak. Mam się spieszyć na kolację czy będziecie państwo wychodzić?
- Nie przejmuj się. Wracaj kiedy chcesz. Może gdzieś pójdziemy.
- Miłego wieczoru. - zabiera nerkę i wychodzi.
- Na razie - Harry wraca do salonu.
Ellen siedzi na kanapie projektując kolejną suknię.
- Black wyszła gdybyś jej szukała.
- W porządku .
Idzie na górę i kładzie się na łóżku. Zmęczony trochę jest. Żona przychodzi do niego po godzinie. Jest w samym szlafroku.
- Jak tam wena?- pyta w poduszkę.
- ktoś mnie musi zmotywowac- siada na nim.
- Pomasuj..- mruczy prosząco czując ją na plecach.
Tą się śmieje ale masuje jego plecy i barki.
- Moje gnaty..
- Kości kochanie.
- Kocham twoje dłonie.
- Myślałam, że wszystko. - składa pocałunki na jego karku.
- Resztę też. Usta...taaak uwielbiam twoje usta.
Masuje go i całuje. Podkłada rękę pod jego klatkę i rozpina koszulę .
- Szukasz czegoś?
- Przodu mojego męża. - ściąga jakimś cudem materiak.
Ten obraca się i trzyma ją na brzuchu. Uśmiech sie do niego.
- słodka jesteś.
- Ty masz doleczki. Kocham je - muska jego usta.
- Myślałem że wszystko.
- No...- zsuwa materiał z siebie. - Postaraj się tak bardzo mocno.
- Jak zawsze - prycha. Dłonie kładzie na jej pośladki i zaciska na nich palce. Siada i całuje Ellen.
Cudowne <3 niesamowicie piszesz!!!! kocham
OdpowiedzUsuńŚwietne *.*
OdpowiedzUsuń/ Mikusiowa
extra czekam na nn i weny życze :*
OdpowiedzUsuńxx
fajne, fajne nom jeszcze jak się coś pomiędzy to gospodynią a harrym rozwinie to z pewnością będzie jeszcze lepszy czekam na next
OdpowiedzUsuńpisz szybko następny ;D i jak byś mogła to dodasz obserwatorów na bloga ? :)
OdpowiedzUsuńcud miód malina :**
OdpowiedzUsuńnaprawdę świetny nie mogę doczekać się następnego cauję vicki
OdpowiedzUsuńbosze.....niesamowite ;)
OdpowiedzUsuńProsze szybo nn..!;* Boski..*-*
OdpowiedzUsuńOmo kocham ;*
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńCiekawy :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
Zostałaś nominowana do Liebster Award, więcej informacji znajdziesz tutaj --> http://kujonkaaa.blogspot.com/2014/04/nominacje.html
OdpowiedzUsuńdopiero zaczelam ale strasznie mi sie podoba. czytam dalej ... <3
OdpowiedzUsuń