poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 4

 ~~*~~
Black sprząta dom i rozmawia z Louisem. Stylesowie są na zakupach.
- Mam się zgodzić? Chcę im pomóc.
- To głupie.
- Nie mają innego wyjścia.
- Może dziecko nie jest im pisane.
- Nie żal ci Ellen? Nogi - podchodzi do stolika.
- Są szansę żeby zaszła w ciążę...ja, nom, czytałem trochę.
- Nie donosi dziecka, i czego ty się interesujesz tym?
- Tak jakoś..- wzrusza ramionami.
Słyszy otwieranie drzwi. Lou podnosi się i idzie do holu.
- Cześć wam. Daj siatki.
- Dzięki. - Ellen posyła mu uśmiech.
- Możemy porozmawiać? - Black pyta Stylesa.
-Oczywiście.
Wchodzą do jego gabinetu. Dziewczyna nerwowo buja się na stopach.
 - Dobrze.
- Hm? Ow...poważnie?
- Tak.
- Kasa nie gra roli.
- Kasa nie wchodzi w grę.
- Co?
- Nie chcę za to pieniędzy.
- Należą ci się.
- Nie chcę.
Uśmiecha się do niej
- Cieszę się, że mogę wam pomóc
- Dziękuję.
- A...ja chciałam...jestem zdrowa.
- Wierzę
Podchodzi, przytula go i wychodzi. Harry wieczorem o wszystkim mówi żonie.
- O Boże - Elle biegnie do Blacka i mocno ją przytula. Ta się tylko śmieje.
2 miesiące później
Pierwszy miesiąc ciąży przebiegł pomyślnie. Black idzie do brata wracając od ginekologa.
Wchodzi do środka bez pukania.
 - Lou!
- Black?!- słyszy brata.
- Nooo!
Chłopak szybko zbiega na dół naciągając na siebie koszulkę.
- Nie zapytam która to tym razem.
- Co? Nie. To nie tak. Uwierz.
- Jak tam nie ma żadnej to ja nie jestem w ciąży.
- Po co przyszłaś?- pyta nerwowo.
- Chciałam cię odwiedzić. Przepraszam, że przeszkodziłam.
- Nie, jest ok. Chodź - pokazuje na salon.
Siadają na chwilę. Rozmawiają, a Black pokazuje mu zdjęcia usg.
- Nic tu nie widzę.
- Jesteś głupi
- No poważnie.
- Eh. Wracam. Mampracę. Dużo sprzątania .
- Nie powinnaś teraz
Nie odpowiada. Całuje go w policzek i wraca do domu Stylesa. Idzie do salonu podając mężczyźnie zdjęcia.
 – Jest Ellen?
 – Wyszła przed chwilą...
- Oh no trudno. - uśmiecha się. Zdejmuje bluzę i zabiera się  do pracy.
- Ja tu nic nie widzę - słyszy.
- Tu - podchodzi i pokazuje.- To maleńkie.
- Myślałem że to atrament.
Dziewczyna zaczyna się cicho śmiać i kręci głową.
- Jest super..
- Pana dziecko.
- Harry
- Mam tak mówić?
- Tak. Po prostu Harry.
- Dobrze. - kiwa głową i uśmiecha się. Wraca do sprzątania równocześnie dogladając obiadu.
- Black przestaniesz pracować. Jesteś w ciąży. -.mężczyzna zabiera jej szmate.
- Ciąża to nie choroba.
- Zdecydowanie nie.
- No właśnie.
- Nie i już. - bierze ją na ręce.
- Psze pana naprawdę ...
- Harry jestem. - kładzie ją w jej pokoju na łóżku.
- Wiem. Harry, mogłabym dokończyć to co zaczęłam?
- Obiad?
- To też.
- Nie
- Jesteś bardzo uparty.
- Herbaty? Soku? Mleka? Nie wiem co..
- Jak będę coś chciała to Trafię do kuchni. Dziękuję. - uśmiecha się.
- Jak cię zobaczę robiącą coś co zabroniłem to cię w pokoju zamknę - puszcza jej oczko i wychodzi.
- a co jest zabronione?!
- Już ty wiesz co!- zbiega po schodach.
Do Harry'ego dzwoni żona.
- No cześć.
- Skarbie jadę dziś do mamy.
- Wspominałaś coś.
- Za dwa dni wrócę. - mówi.
- No dobra.
Żegnają.się. Black cicho schodzi na dół do kuchni. Wyjmuje talerz i robi sobie niewielką kanapkę.
Bierze ją i idzie do salonu.
Idąc obok stolika, uderza nogą o jego kant.
 - Kuźwa! - krzyczy i siada na kanapie, a piszczel rozmasowuje.
- Co jest?!- widzi Harrego.
- Nic, przepraszam - syczy pochylając się.
- Co Zrobiłaś?- siada obok niej.
- Walnęłam się.
- To pewnie tylko stłuczenie..
- maca obolałe miejsce.
- Będzie siniak..
- Pewnie będzie. - zgadza się. Wstaje i przynosi jej lód.
- Dziękuję. Jestem sierotą - oklada nogę i je kanapkę.
- Zdarza się.
- Mogę coś obejrzeć?
- Tak. Ja idę do siebie. Ellen pojechała do rodziców.
- Dobrze.
Harry wstaje i idzie na górę.
Dziewczyna kończy swoją kolację i ogląda filmy. Układa się na kanapie i patrzy w telewizor, aż w końcu zasypia.
Rano budzi się w swoim łóżku. Biegnie pod prysznic. Ubiera się w letnią sukienkę i zbiega zrobić śniadanie. Niesie Harry'temu do gabinetu.
Puka i wchodzi do środka po usłyszeniu proszę.
- Dzień dobry. - stawia przed nim posiłek.
- Dzięki - mówi patrząc w komputer.
Wychodzi, aby mu nie przeszkadzać. Postanawia wyjśc na spacer.
Ubiera buty i wychodzi.

13 komentarzy: