Ellen jest wściekła gdy okazuje się że jest bezpłodna.
Wychodzi przed mężem zła. Opiera się o auto.
- Uspokój się. - przytula ją.
- Nie będę spokojna!
- Ellen proszę..
- Jestem jakaś wybrakowana!
- Wcale nie. Kochanie będzie dobrze.
- Nie możemy mieć dzieci.
- Będziemy próbować. Jest in vitro.
- Ja mogę ciąży nie utrzymać.
- Będzie dobrze - całuje ją w czoło.
Wsiada do samochodu i zaraz wybucha płaczem.
- Ellen..
Nie odzywa się. Zakrywa twarz dłońmi. Jest załamana.
- Proszę cię.
- Jedź do domu.
Całuje jej dłoń i rusza.
Wracają do domu. Kobieta wchodzi ocierajac łzy. Idzie do kuchni po tabletki przeciwbólowe. Black zmywa kurz z.mebli w salonie. Widzi, że przyszli.
- Możemy później porozmawiać?- zwraca się do niej mężczyzna.
- Tak, oczywiście .
- Dobrze - idzie do żony.
Ta bierze też nasenne. Siedzi Harry'emu na kolanach i zaczyna zasypiac.
Ten ją kołysze szepcząc uspokajające słowa.
- Kocham cię ...
- Wiem skarbie. Ja ciebie też.
Zamyka mocno oczy. Łzy zasychają na policzkach. Zasypia.
Kładzie ją na łóżku i dokładnie przykrywa
Przymyka drzwi i wychodzi. Black schodzi z drabiny w garażu i wraca do domu
- Pewnie zauważyłaś że..no wiesz. Ellen źle wygląda.
- Tak. Mówiła że idziecie do ginekologa.
- Taa...chodzi o to..uważaj na to co przy niej mówisz.
- Wiem proszę pana. - uważnie na niego patrzy. - Nie sprawiłabym jej przykrości.
- Mogłabyś niechcący.
- Postaram się Niee.
- O...dzieciaku, dzieciach.
- Wiem.
- Wiesz?
- Domyśliłam się. Przecież opowiadała o dzieciach. Bardzo ich pragnie.
- Black jesteś inteligentna. Domyśl się o co chodzi.
- Wiem o co. Nie może ich mieć.
- Właśnie.
- Zje pan coś ?
- Nie mam apetytu. Co byś zrobiła?- pyta cicho.
- Na jej miejscu?
- W takiej sytuacji.
- Najpierw też bym to przezywała. Ale później pewnie bym chciała znaleźć jakiś sposób. In vitro, surogatki.
- Szkoda mi jej.
- Mi również. Ale tak chciała natura. Nikt nie jest idealny. - kroi jabłko na części. Dorzuca do miski z owocami.
- In vitro odpada. Nie może
Siadają na kanapie. Dzieli się owocami.
- Jeśli pan chce, aby dziecko było pana to można...wynająć matkę. Ale to nielegalne.
- Kto oddałby później takie dziecko?
- Myślę że dziewczyna która nie jest jeszcze na to gotowa.
- A potrzebuje ka...nie wiem.
- A potrzebuje kasy. - kończy. - Ale warto wziąć zdrową i nie oszustkę. Wiem, moja mama biologiczna tak zrobiła. Oddała mnie rodzicom.
- Może to jest jakieś wyjście
- Musi na razie się z tym pogodzić. Jabłuszko- podstawia mu miskę.
- Dzięki. - bierze parę kawałków.
Oglądają telewizję. Późno idą oboje spać.
Black wychodzi rano z łazienki w reczniku i przemierza korytarz.
To nie wiem jak ty chcesz
- Dobry - słyszy niski głos.
Podskakuje w miejscu zaskoczona.
- Dzień dobry.
- Paraduj panno dalej - posyła jej uśmiech.
Ta zabawnie kręcąc tyłkiem wchodzi do pokoju. Harry schodzi na dół i robi śniadanie. Potem niesie je Ellen do łóżka.
- Dzięki..
- Trochę lepiej?
- Minimalnie.
- Mój skarb.
- Przepraszam Harry.
- Nie masz za co.
- Mam.
- Ellen przestań. Proszę cię przestań.
Dziewczyna podkula nogi. Do pokoju wchodzi Louis i od razu się przytulają. To jej najlepszy przyjaciel.
- Musimy znaleźć sposób Harry.
- Znajdziemy. Na pewno.
- Nie donosisz ciąży?
Harry kręci przecząco głową.
- Zawsze możecie zaadoptować.- całuje ją po włosach.
- Będziemy myśleć.
- No mała, jedz śniadanko. Am - podaje jej kanapkę.
Bierze jedzenie do ręki i je. Chłopaki pilnują jej cały ranek. Louis odwozi ją do pracy.
Styles szuka po domu dziewczyny.
Słyszy odkurzacz na górze i tam się udaje.
- Black?
Dziewczyna nie słyszy, bo ma słuchawki w uszach. Mężczyzna czeka patrząc na nią z drzwi.
Ta w końcu kuca i wyłącza odkurzacz. Chowa kabel i podnosi urządzenie.
- O ..
- Rodzice ci powiedzieli?
Chwilę zastanawia się nad jego słowami. Potem dopiero orientuje się o czym mówi.
- W końcu tak. Nie byłam ani trochę podoba do matki.
- Miałaś do nich pretensje?
- Nie. Dlaczego miałam mieć? To dziewczyna, która mnie im oddała tak chciała. Oni tylko pragnęli dziecka.
- A ojciec?
- Co ojciec?
- Był biologiczny?
- No tak. Mój ojciec to ten prawdziwy ojciec. Dał tam tej dziewczynie nasienie.
- Czyli nie...no wiesz..
- Nie, in vitro.
- Rozumiem.
Wychodzi z pokoju, a odkurzacz wstawia do pralni. Po chwili wraca do szefa związując swoje włosy.
- Mogę wyjść na godzinę? Chciałabym iśc na zakupy i do lekarza.
- Pewnie. Dzięki za rozmowę.
- Nie ma za co. Dlaczego tak pan o to wypytuje? - schodzą na dół.
- Zastanawiam się..
- Nad tym?
- Tak.
Kiwa głową. Zakłada bluzę i buty. Już po chwili jej nie ma. W centrum handlowym zaopatrza się w dwie nowe bluzki i jedzie do lekarza. Robią jej wszystkie podstawowe badania. Po prostu kontrolne.
Cieszy się gdy widzi że wszystko jest w porządku.
Spacerem wraca do domu Styles'ów. Harry siedzi w salonie. Dziewczyna rozbiera się, zmierzając do niego.
- Co chcę pan na obiad?
- Obojętnie..
- Proszę. Nie mam koncepcji...
- To nie rób nic.
Zakłada ręce na klatkę.
- Myślę, że pani Styles będzie głodna.
- Jedzie do rodziców. Wróci w środę.
- A...no dobrze. Pozwoli pan, że ja coś zjem?
- Black proszę cię...
- Skoro nie robię obiadu to nie chcę się rządzić.
- Pewnie że możesz.
Uśmiecha się do niego i idzie do kuchni. Robi sobie kanapki, a później siada przy stole w kuchni. Styles zamyka komputer i dzwoni do żony.
- Halo? – kobieta odbiera po kilku sygnałach.
- Halo?
- Cześć kochanie.
- Hej. Poczekaj - przełącza zestaw głośnomówiący w aucie. - Jestem w drodze.
- Daleko?
- Nie, dopiero wyjechałam z firmy.
- Chciałem pogadać
- Mogę zawrócić.
- To dobry pomysł.
- Za chwilę będę skarbie - odpowiada i rozłącza się.
Harry odkłada telefon i wypuszcza powietrze.
Dziewczyna przynosi mu piwo imbirowe, które lubi i znika na górze. Już niedługo później do domu wchodzi Ellen.
Chłopak od razu przyciąga ją na kolana i całuje.
- Myślałaś coś?
- Adopcja?
- Ymm...to jest jakaś opcja.
- Nie wiem. - opiera się o jego ramię. - Chciałam, żeby nasz synek był tai jak ty.
- A..można wynająć dziewczyne. No wiesz jak to działa.
- Że... ona urodziłaby twoje?
- Nasze.
- Tak...
- Tak tylko słyszałem..
- Trzeba rozważyć wszystko kochanie.
- Kocham cię.
- Też cię kocham - uśmiecha się radośnie.
- Wiem to. - całuje ją szczęśliwy jej uśmiechem.
Potem mocno się do niego przytula. Czuję się lepiej.
- Mój świat
- Moje powietrze.
Całuje ją jeszcze raz.
- Nie jedź.
- To pojedź ze mną. Obiecałam.
- Proooszę
- Eh... - wzdycha. - Dobrze - muska jego usta. - Ależ jestem głodna.
- Co sobie pani życzy.
- Będziesz mi gotować czy wybierzesz numer i zamówisz? - śmieje się trzymając go za szyję.
- Mogę gotować
Idą do kuchni. El siedzi na blacie, a Harry gotuje obiadokolację.
Opowiada mu o nowych projektach. Stara się nie myśleć o tym co ich dręczy. Nie jest to fajny temat.
- Z tą dziewczyną to nie jest taki zły pomysł...Tylko jak taką znalezc?
- Poszukam.
- Ale ona musi być bardzo odpowiednia. Zrób więcej, zaniosę Black.
- Pewnie.
Całuje męża w policzek. Po paru minutach Harry kończy i mogą jeść.
- Ellen?
- Tak?
- Ufasz Black?
- Tak inaczej by tu nie pracowała. Bardzo ją lubię.
- Ellen?
- Do puenty Harry
- Dużo byśmy jej zapłacili.
- Zaraz ..ty chcesz ją? Ona się nie zgodzi.
- Przecież byłaby idealna.
- Może, ale ...Nie sądzę, aby to było łatwe.
- Nie wiem..