niedziela, 8 czerwca 2014

Epilog


~ 9 miesiąc ciąży~ Black, Harry i Ellen siedzą na kanapie w salonie. Nadal wszystko jest ukrywane. Black czuje się nieco skrępowana. Podnosi się i idzie do kuchni, gdy staje w pół roku. Zaciska zęby czując skurcze. Dziś?! - Harry!- krzyczy przerażona.
Styles zrywa się przestraszony i biegnie do niej.
Dziewczyna kuli się licząc czas między skurczami. Zaraz po Harrym przybiega Ellen. - Boli. - jęczy.
- Już jedziemy. - bierze ją na ręce i niesie do auta. Ellen zamyka dom i ruszają
- Oddychaj - poleca jej kobieta.
W mgnieniu oka dojeżdżają do szpitala.
Harry obejmuje Black prowadząc ją do środka. Dziewczyna co chwila krzywi się z bólu. Harry zatrzymuję lekarza by ten mu pomógł.
- Proszę za mną. - idą na porodówkę. El zostaje na korytarzu. - Ojciec zostaje?
- Zostaje?- pyta dziewczyny.
- Tylko wyjdź, a cię uduszę.
Bierze jej dłoń i całuje. Wszystko się zaczyna.
I do przyjemnych nie należy. Bardzo długo trwa cały poród.
 - Dlaczego moje dziecko nie płacze?! - pyta zmęczona i przestraszona dziewczyna, gdy jest po wszystkim.
Lekarz nie odpowiada tylko robi coś przy maluchu.
Black przenosi przerażony wzrok na Harry'ego.
- Macie państwo syna - mówi i słychać płacz.
Oboje oddychają z ulgą.
Black dostaje na klatkę dziecko. Ich dziecko .
- Jest...śliczny.
- Cześć mały... - dotyka jego rączki. Patrzy na Harry'ego. - Nie chcę go oddawać. Proszę.
- Nie oddasz. - całuje ją i wychodzi. - Możemy pogadać - pyta Ell.
- Coś nie tak?
- Chłopak. Zdrowy chłopak.- mówi patrząc w bok.
- To cudownie. – uśmiecha się.
Ellen nieco zaskoczona i przestraszona wychodzi z nim. On wie? Skąd?
- Nie bardzo wiem jak zacząć..
- Harry ... powiedz po prostu.
- Zakochałem się. - patrzy na swoje stopy. - Zdradziłem..
Ellen przez chwilę jest w szoku. Czy ją to zabolało? Może trochę, ale sama zrobiła to samo.
- Ja...ja też.
- Co?- mężczyzna patrzy na nią.
- Lou... - szepcze.
- Sukinsyn..- mówi zanim się opanowuje.
- Harry! - upomina go.
- Co teraz?
- Nie wiem... - przyznaje. - Co z dzieckiem?
- Black..ona chce je zatrzymać.
- Chyba w tej sytuacji to będzie najlepsze... - mówi smutno. - Skoro się rozstajemy.
- Wychowam go..- mówi cicho.
- Ty?
- Jestem ojcem
Przymyka na chwilę oczy.
- Tak... A kim jest ona?
- Black - przenosi wzrok na żonę.
- Ona? - jest w szoku.
- Tak..
- No cóż...
- Skoro oboje tego chcemy..
- Wróć do szpitala.
Przyciąga ją do siebie i przytula.
ta na chwilę zamyka oczy. Całuje Harry'ego w policzek i zamawia taksówkę, którą wraca do domu.
Mężczyzna wchodzi do budynku. Idzie na salę i siada obok łóżka Black.
Ta delikatnie kołysze małego chłopca i uśmiecha się.
- Wiesz co? Trzeba go nazwać.
- Jak byś chciała.
- Może Mike?
- Mike. - zgadza się.
Prostuje ręce i ostrożnie podaje mu syna.
- Cześć młody..
Mike trzyma rączką fragment jego koszuli i otwiera oczy.
- Jesteś najlepszy..
Black zmęczona zasypia, a pielęgniarka uczy Harry'ego kąpać malucha i przewijać. Nie wydaje się to tak trudne ale...
~~*~~
Ellen i Harry stoją na korytarzu w sądzie.
- I nie jesteśmy już małżeństwem..
- Już nie - mówi biorąc Louisa za rękę.
- Powodzenia.
- Nawzajem - wychodzą z sądu.
Louis i Ellen wsiadają do auta. Harry wraca do domu, który rozbudował nad jeziorem. Black i Mike leżą na kocu.
- Jestem. - bierze syna pod brzuch i podnosi do góry.
- Wolny - dodaje Black z uśmiechem.
Mike śmieje się, gdy Harry go kołysze.
- Caały twój.
Dziewczyna wstaje i całuje go w usta.
- No młody.- poprawia go na rękach. - Ciężko będzie ci pobić ojca, patrz jaką mam laskę.
Black zaczyna się głośno śmiać, a za tym Mike. Są szczęśliwą rodziną.
~15 lat później~
Black chodzi nerwowo po sypialni czym denerwuje Harry'ego. Mike spóźnia się już godzinę, a jest 23.
- A jak mu się coś stało..
- To ma za swoje. Miał uważać, dzwonić. Zaraz będzie. Głupi ma szczęście.
- Tatusiu - Darcy słysząc głosy rodziców wchodzi do pokoju. Dwulatka próbuje wdrapać się na łózko.
- Czemu nie śpisz?- podnosi ją pod pupe.
- Bo nie. - kładzie mu się na brzuchu.
Black siada na łóżku zdenerwowana. Słyszy otwieranie drzwi na dole. Zbiega do holu i widzi pijanego syna.
- Ciii nie mów nic ojcu.
- Mike - mówi wściekła.
- No coo? - śmieje się.
- Do pokoju. Już.
- Wiesz co mamo? Laska z ciebie.
- Do pokoju. - popycha go szybko.
Ten się śmieje i zamyka w swojej sypialni. Zdenerwowana Black wraca do sypialni.
- Mój własny syn mnie podrywał. Brr.
- Wrócił?
- Pijany.
- Zabije gnoja..- wstaje przez co mała ląduje na poduszkach.
- Harry, zostaw... - mówi kładąc się obok córki.
- Teraz to niema sensu.. Zabije go jutro
- Zwłaszcza jak będzie na kacu. - mąż kładzie się obok.
Darcy od razu wtula się w jego ciało. Black ją przykrywa i dziś śpią we trójkę.
Rano Mike ma piekło.
- Mamo no weź, niech on nie krzyczy...
- Wracaj tu gówniarzu. - bierze go za kaptur. Darcy stoi w drzwiach i ich słucha wkładając palce do buzi.
- Daj upust emocją w łóżku, bo mama ostatnio narzeka – jęczy. Niech mu dadzą spokój. Głowa mu pęka.
Black bierze dziewczynkę na ręce.
- Cie tam..- wyrywa się jej.
- Nie, tam nie.
- Tata!
- Nie teraz!
- Chodź - Black puszcza jej bajki.
- Jeszcze raz, a tak ci skórę przetrzepie że ci się wszystkiego odechce. - kończy Harry.
- Obowiązek rodzicielski wypełniłeś. 6+, a teraz cześć - wchodzi do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
Mężczyzna siada obok córki i ogląda jakieś kolorowe pluszaki w telewizji.
- Prosiaczek - tłumaczy mu Darcey.
- Nie znam gościa.
Robi głupią minkę i szturcha go.
- Harry? - black odkłada telefon.
- Tak?- bierze córkę na kolana.
- Louis z Ellen przyjadą na obiad.
- Okay, w porządku.
Darcy zaczyna bawić się jego włosami ciągnąc za nie.
- Ty prosiaczku..
- Tatuś.
- To boli..
Podskakuje mu na kolanach i śmieje się.  Biegnie do schodów po których probuje wejść.
- Mike! - krzyczy.
- Czego?!
Siada na schodku smutna.
- Pomóś.
- Spadaj młoda!
- Nie lubię cie! - rozpłakuje się.
- Słońce nie płacz. - mówi jej ojciec.
Robi minkę i przeciera oczy. Znów stara się wejść wyżej, ale nie umie. Black ją podnosi i bierze butelkę z sokiem. Siada z dziewczynką na krześle, a później podaje jej picie. Ta przecierając oczy zasypia.
- Daj ją tu. –Harry  pokazuje na swoje kolana.
Podaje mu dziewczynkę. Ta momentalnie przytula się do swojego taty. Ten całuje jej twarzyczkę kołysząc.
Black patrzy na nich z uśmiechem. Robi kilka zdjęć. Nie mieszczą się już na ścianach domu. - Twoja kopia. Mruga do niej uśmiechając się.
Kobieta całuje go w policzek i idzie przygotować obiad. Ciekawe...Czy gdyby Ellen mogła mieć dzieci. Harry by się w niej zakochał.
Nie myśli nad tym często. Kocha go i jest z nim szczęśliwa.

piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 8

~~*~~

Trzy miesiące później
- Louis proszę cię, jeszcze nie. - Ellen stoi w drzwiach domu mężczyzny nie chcąc pozwolić mu wyjść. - Jeszcze nie.- powtarza..
- Dobrze...Jeszcze poczekamy.  Jak Black urodzi.
- Wcześniej, ale jeszcze nie.
- Do porodu jeszcze dwa miesiące. - tuli ją do siebie.
- Proszę..
- Chodź. - niesie ją do salonu.
- Co robiłeś?
- Planowałem. Co powiedziałaś Harry'emu że gdzie jesteś ?
- U ciebie. Masz jakiś problem, nie wypytywał.
- To dobrze. - uśmiecha się. - Nie chcę go okłamywać i...- sadza ją, bo słyszy dzwonek do drzwi. Idzie otworzyć.
- Hej brat. Ja tylko na chwilę. Zrobiłam ci zakupy.
- Cześć - mówi Ellen widząc Black.
- Hej Ellen - uśmiecha się do niej. Wie, że się przyjaźnią.
Brzuch dziewczyny jest już sporych rozmiarów.
Harry co chwila kupuje jej ubrania. A teraz zabrał się za robienie pokoiku. Black mówi co kupiła i trochę z nimi rozmawia, po czym wraca do domu.
- Nigdy więcej spacerów. - z westchnieniem siada na fotelu.
- Wszystko dobrze?
-  Nie. Moje nogi ..i plecy. - jęczy.
- Trzeba było zadzwonić. Przyjechałbym.
- Muszę chodzić. - patrzy na swój brzuch. Nosi to dziecko 7 miesięcy pod sercem. Czuje więź.
- Więc chodź mniej. - daje jej szklankę wody.
- Dziękuję - uśmiecha się i podnosi. - Co chcesz na obiad?
- Black siedź bo się wkurze.
Posłusznie siada.
- Hał. - kładzie ręce na wypukłą część ciała i ją głaszcze.
Zagryza nerwowo wargę.
- Nie rób tak - podnosi jej podbródek, schyla się i ją całuje. – Boże...uwielbiam się z tobą kochać. Całe dnie i noce aż miałabyś dość.
- Wiesz... ja też - przyznaje dalej oddając pocałunek. - Tylko teraz to nie tak łatwo robić to z hipopotamem.
- Jesteś najseksowniejszym hipopotamem na świecie.
Uśmiecha się szerzej, a ręce zaplata na jego karku.
- A jak długo to będzie trwać?
- Co konkretnie?- całuje szyję dziewczyny.
- Twój romans - mruczy mu do ucha.
- Chcę być z tobą. Z tobą wychowywać NASZE dziecko.
Odsuwa się tylko trochę, aby móc patrzeć mu w oczy.
- Ale Ellen pragnie to dziecka…jest wasze.
- Nie chciałabyś go?
- Chciałabym. Kocham je. Ale wam obiecałam.
- Trochę się pozmieniało. Ellen jest dla mnie bardzo ważna i zawsze będzie. Coś wymyśle.
Podpierając się wstaje z fotela, a tym samym Harry się prostuje. Dziewczyna wyciąga ręce w jego stronę i przytula się. Ten mocno ją obejmuje i trzyma przy sobie jak tylko umożliwia to brzuch Black. Dobrze się czuje w jego ramionach. Czuje się bezpieczna. Jeszcze nie wie czy kochana. Bierze dłonie Harry’ego i kładzie na brzuchu.
- Jest spokojne, gdy mówisz.
- Cały czas mogę mówić, tylko chyba mało rzeczy wiem. Które byłyby odpowiednie dla ciebie.
- Myślę, że nie jest tak źle. - uśmiecha się.
Gwałtownie odsuwa od mężczyzny, gdy słyszy otwieranie drzwi. Idzie do kuchni, gdy wchodzi Ellen.
- I jak Lou?- Styles pyta żony.
- Dobrze, rozmawialiśmy. - unika jego wzroku.
- Czyli dobrze że do niego poszłaś.
Całuje go w policzek. Jest dziwna atmosfera. Black przygotowuje obiad i niesie im do jadalni. Układa wszystko na stole i wraca do kuchni.
- Black chciała pojechać w weekend do rodziców. Pomyślałem że ja zawioze. Mam parę rzeczy po drodze do załatwienia. Hm?
- Dobrze, nie będzie tłukła się busami. - odpowiada. - Może trzeba iść do lekarza? Nie chcemy znać płci?
- Pilnuje tego. A płeć niech będzie tajemnicą. - kończą jeść w ciszy.
El pomaga sprzątać dziewczynie.
- Jak się czujesz?
- Całkiem dobrze.
- Jesteś pewna, że...oddasz mi je?
- Louis ci powiedział?- zmienia temat.
- Powiedział.
- Przepraszam że to ukrywałam.
- Nic się nie stało. Wszystko mi wytłumaczył - lekko ją przytula.
- Przepraszam - mówi i wychodzi. Ma wyrzuty sumienia.
Ich małżeństwo było prawie idealne. Jak się kłócili to się zaraz kłócili. Wchodzi do swojego pokoju i kładzie się na łóżku zła na siebie. Za to że coś niszczy i za to że kocha Harry'ego. Rozpłakuje się w poduszkę.
Zmęczona zasypia sama nie wie kiedy.
~*~
- Tylko masz jechać ostrożnie. Ich jest dwójka - Ellen grozi Harry'emu.
- Jasne. - mówi już znudzony.
Gdy tylko wychodzą do niej przychodzi Louis. Zabiera ją do kina i na kolację.
Black jedzie z Harry'm w aucie za dużo nie mówiąc. Opiera głowę o szybę.
- Mój brat się zakochał. to widać. - mówi zapominając, żę Harry nie wie.
- Masz brata?
- O matko...
- Co? Tylko pytam
- Mam. To Lou.
- Ten Lou?- jest w szoku.
- Ten.
- I..on się zakochał?
- Tak, ale nie wiem w kim.
- Pewnie to był problem.
- Co?
- Ellen do niego chodziła bo miał jakiś problem. Czemu mi nie powiedziałaś?
- Mówił, że mam ci nie mówić.
- Kretyn..- mruczy kierując.
Dojeżdżają na miejsce.
- Chodź ze mną. To twoje dziecko.
- Okay - uśmiecha się.
Black odwzajemnia gest. Podaje mu swoją rękę, gdy idą w stronę domu.
- Ale, czekaj. - zatrzymuje ją. -  Nie mów im koniecznie wszystkiego.
- Wiem co mam powiedzieć - uśmiecha się.
- A louis? Nie powiedzą mu?
- nie wiem co zrobią. Ja i powiem, że to twoje dziecko i że cię kocham.
- Moje słońce - przyciąga ją i całuje.
Ta się szeroko uśmiecha czule oddając pocałunek. Splatają swoje palce i wchodzą do środka.
- Mamo!
Po chwili staje przed nimi lekko starsza kobieta.
- Dzień dobry - uśmiecha się.
- Hej mamo. To Harry.
- Miło panią poznać. - całuje jej dłoń.
- Mnie również. Chodźcie proszę – zaprasza ich do salonu. – O czym ja nie wiem?
Dziewczyna głaszcze swój brzuch patrząc na kobietę.
- Będziesz babcią.
- Moje dziecko - przytula córkę i całuje w czoło. - Gratuluję.
Brunetka trochę głupio się czuje. Uznaje, że to jest jej dziecko chociaż miało być inaczej…. Ale pokochała je i jego ojca. Nic nie może na to poradzić. Nie zawsze będzie łatwo, a życie postawiło ją w trudnej sytuacji.
- Bardzo się cieszę. Będę mieć wnuka – uśmiecha się do nich.
Siedzą na kanapie i rozmawiają. Tata Black jest w pracy, więc nie może cieszyć się teraz tą nowiną. Kobieta podaje kolację przy której dalej wymieniają zdania. Harry trochę opowiada o osobie, bo pani Stewart bardzo chce go poznać.
- Bo on więcej tu nie przyjedzie jak go tak przemaglujesz – śmieje się Black.
- Mam urok osobisty dziecko. Na pewno wróci.
- Z pewnością.
- Masz obrączkę?
- Rozwodzę się - mówi zły na siebie.
Mama Black już nic nie dodaje na ten temat. Częstuje ich ciastem.
Atmosfera pozostaje przyjazna.
- Zostaniecie na noc?
Harry patrzy na dziewczyne. Chyba wolałby nie przesadzać jak na jeden raz
- Nie. Dzisiaj wracamy. - Black opiera głowę o ramię mężczyzny.
Ten całuje ją w głowę. Po godzinie zaczynają wracać.
- Twoja mama już pewnie mnie przekreśliła. - mówi jadąc do domku nad jeziorem.
- Nie wydaję mi się. Jest bardzo tolerancyjna.
- Miło
- Tylko gorzej jak to nie będzie prawda
- Mój rozwód?
Kiwa głową i opiera ją o szybę.
- Tak będzie. Obiecuje - całuje jej dłoń.
Uśmiecha sie do niego. Wysiadają z samochodu gdy są już na działce. Harry dostaje smsa
" Skarbie, będziesz na noc? Nie wiem czy mam czekać z kolacją".
"Przykro mi. Muszę zostać. Wrócę pewnie aż w poniedziałek. Może zgarne Black po drodze."
" No trudno...Będę tęsknić. Kocham cię". Kolejne kłamstwo Ellen.
- Wchodź - rzuca dziewczynie klucze.
Black otwiera drzwi od drewnianego domu. Wchodzi do środka widząc ładnie urządzone wnętrze.
- Wszystko pięknie ale gdzie tu łazienka.
Bierze ją za rękę i prowadzi do odpowiedniego pomieszczenia.
Dziewczyna szybko się załatwia i myje ręce. Wcale tak dużo nie piła.
Harry siada przy kominku i go rozpala.
Black po chwili do niego dołącza.
 - Tu jest ładnie. Bardzo. - z trudem siada po turecku.
- Lubię tu być.
- Często tu przyjeżdżasz? - jedzie palcami po jego dłoni.
- Ostatnio prawie wogóle
- Kocham cię...- mówi do jego ucha.
- Ja ciebie też.
Dziewczyna w jednej chwili obraca jego twarz w swoją stronę. Jest przeszczęśliwa słysząc te słowa. Wpija się w jego usta.
- Moje skarby.
- Tylko twoje - mówi podczas pocałunku.
Uśmiecha się do niej
Black leży pod końcem wtulona w ciało Harry'ego. Nie przeszkadza im to, że leżą na dywanie.
Mężczyzna tuli ją do siebie mówiąc co.jakiś czas do.jej ucha
Dziewczyna zaczyna zasypiać w jego ramionach. Spędzają tam kolejny dzień. Black siedzi na pomoście patrząc jak Harry pływa. Może podziwiać jego umięśnione ciało. Mężczyzna ma się czym pochwalić.

środa, 4 czerwca 2014

Rozdział 7

MAMY DOBRĄ WIADOMOŚC.
POJAWIŁO SIĘ NOWE OPOWIADANIE :)
http://friends-fanfiction-tomlinson.blogspot.com/
~~*~~
Ellen siedzi na blacie patrząc na Louisa.
Chłopak chodzi po kuchni i robi kolację. Czasem całuje ją w usta.
- Nigdy się nie chwaliłeś talentem kulinarnym
- Nie miałem przed kim.
Siadają do stołu i razem jedzą.
Ellen mówiąc że jest na pokazie spędza kolejny wieczór z Lou. Biorą razem kąpiel. Chłopak sądza ją na swoich kolanach .
- Zawsze miałam cię za przyjaciela, a teraz..chyba się zakochuje, ale ja mam męża.- mówi cicho.
- Gdybyś kochała pierwszego nie pokochałabyś drugiego.
Patrzy na niego nie wiedząc co powiedzieć.
- Kocham cię.
- Czuje to.
Łapie jej twarz w dłonie i całuje. Dziewczyna zamyka oczy i oddaje pocałunek.
Obydwoje dają upust emocją w łazience. Zaczynają się kochać.
Ellen zostaje u niego na noc.
~~~*~~~
Black budzi się bardzo wyspana. Orientuje się, że jest naga i dopiero zdaje sobie przypomina. Uśmiecha się widząc śpiącego Stylesa.
Leży na boku z jedną ręką pod głową dziewczyny, a drugą pod jej piersiami.Brunetka chce wstać, ale wie że go obudzi .bardziej się zasłania.Ten poprawia się, mruczy coś i przytula do niej. Dziewczyna czuje się głodna.Trudno jednak jest jej się wydostać z silnych ramion.
- Pusc - szepcze z uśmiechem do jego ucha.
- Mmm..- chowa twarz w jej włosach.
- Harry...
- No co?- jęczy.
- Siusiu.
- Ale mi dobrze...
Ta się tylko śmieje. Przykłada czoło do jego czoła.
Ten otwiera jedno oko.
- Idź jak masz tu plamę zrobić.
- To twoje dziecko uciska mi pęcherz.
- No idź, idź,- puszcza ją. - Tylko wróć. - mówi. Black wychodzi, a Harry pisze do żony.
"jak pokaz?"
Wie że jest okropny ale ma nadzieję że kobieta szybko nie wróci dzisiejszego dnia.
Ellen budzi dźwięk telefonu. Odczytuje wiadomość przecierając oczy. Zaczyna odpisywać.
" A..dobrze. Wieczorem mam samolot".
Po chwili dostaje odpowiedź.
"Bezpiecznego lotu kochanie"
Żadnemu z nich nie spieszno do rozmowy.
Black wraca do sypialni ubrana w koszulkę od Harry'ego. Ten odsłania częściowo kołdrę dając tym znak żeby znów się położyła.
Od razu zajmuje miejsce obok niego.
- Co tam?
- Co teraz? - przygląda mu się przytulając.
- Możemy dalej spać?
- Możemy.
- Nie wykorzystałem cię Black, ale potrzebuje czasu.
- Nie rozumiem. Mów do mnie prościej.
- Ja sam na razie nie rozumiem.
Całuje jego szyję i zamyka oczy. Dzieli ich brzuch dziewczyny. Wplątuje nogi między jego.
Zasypia pierwsza uśpiona pocałunkami mężczyzny.
~~*~~
- Jak ja mu to powiem?- Ellen siedzi na dywanie ma przeciwko Tomlinsona.
- Może jeszcze z tym poczekaj.
- Na pewno. Jeszcze nie.
- Nie wiem jak mała...- trzyma jej dłonie - To skomplikowane. - delikatnie całuje nadgarstki kobiety. - Muszę ci coś powiedzieć.
- Co?
- Black to moja siostra.
- Ta Black?
- Ta.
- Przecież jej rodzice zrobili to co my z Harrym.
- Ale  mamy tego samego ojca tylko.
- Rozumiem..czemu to tajemnica?
- Bo nie chciała mieć wejść.
- Uwielbiam ją.
- Ona ciebie.
Dziewczyna przechyla się do przodu i go całuje.
Ten oddaje pocałunek przyciągając ją.
 - Poczekaj...a co będzie z dzieckiem?
- Jeśli twoja Black dalej będzie chciała, wezmę...weźmiemy?
- Tak, oczywiście ale Harry?
- Matka jest ważniejsza dla dziecka. Nie wiem Louis. To wszystko jest popieprzone. Tak strasznie chciałabym...sam wiesz.
- Wiem właśnie Skarbie
- I chcesz mnie...taką?
- Taka. Jesteś cudowna.Wyjątkowa, piękna. Nie ważne, że nie możesz mieć dzieci. Trudno. Tak bywa. - trzyma ją na kolanach i całuje po włosach.
- Nie chciałbyś ich mieć?
- Chciałbym. Możemy adoptować no i przecież Black.
- Harry zbliżył się do niej i wizji dziecka.
- Ale nie przesadzajmy. Wiele rodzin się rozwodzi i mają dzieci.
- Wiem. - całuje kąciki jego warg, dolną, górną i w końcu łączy ich usta w pocałunku.
Louis wsuwa palce w jej jasne włosy. Kładzie ją powoli na dywanie. Mają jeszcze dużo czasu. Zaczyna zdejmować z niej ubrania i całuje.
Odwracają się i dziewczyna jest na górze. Patrzy na niego.
- Pozwól mi, chce to zrobić- bez wyjaśnień ustami przez tors mężczyzny dociera do jego bioder. Zdejmuje bokserki louisa i piesci jego członka swoimi ustami.
Tomlinson nawet jej nie przerywa. Kładzie dłonie na jej biodrach i przymyka oczy. Ona nie wie jaką sprawie mu przyjemność. Lou przesuwa ręce i dotyka jej piersi.
Czuje jak jej usta mocniej zaciskają się przez tą pieszczotę.
- Przestan - prosi zachrypniętym głosem. Zsuwa z niej majtki i przesuwa ją na siebie.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. - podnosi się i łączy ich usta.
- Jezu kocham cię. - całuje go jakby pozwalało jej to oddychać.
Nie odrywają się praktycznie od siebie. Poruszają się we wspólnym rytmie.