niedziela, 8 czerwca 2014

Epilog


~ 9 miesiąc ciąży~ Black, Harry i Ellen siedzą na kanapie w salonie. Nadal wszystko jest ukrywane. Black czuje się nieco skrępowana. Podnosi się i idzie do kuchni, gdy staje w pół roku. Zaciska zęby czując skurcze. Dziś?! - Harry!- krzyczy przerażona.
Styles zrywa się przestraszony i biegnie do niej.
Dziewczyna kuli się licząc czas między skurczami. Zaraz po Harrym przybiega Ellen. - Boli. - jęczy.
- Już jedziemy. - bierze ją na ręce i niesie do auta. Ellen zamyka dom i ruszają
- Oddychaj - poleca jej kobieta.
W mgnieniu oka dojeżdżają do szpitala.
Harry obejmuje Black prowadząc ją do środka. Dziewczyna co chwila krzywi się z bólu. Harry zatrzymuję lekarza by ten mu pomógł.
- Proszę za mną. - idą na porodówkę. El zostaje na korytarzu. - Ojciec zostaje?
- Zostaje?- pyta dziewczyny.
- Tylko wyjdź, a cię uduszę.
Bierze jej dłoń i całuje. Wszystko się zaczyna.
I do przyjemnych nie należy. Bardzo długo trwa cały poród.
 - Dlaczego moje dziecko nie płacze?! - pyta zmęczona i przestraszona dziewczyna, gdy jest po wszystkim.
Lekarz nie odpowiada tylko robi coś przy maluchu.
Black przenosi przerażony wzrok na Harry'ego.
- Macie państwo syna - mówi i słychać płacz.
Oboje oddychają z ulgą.
Black dostaje na klatkę dziecko. Ich dziecko .
- Jest...śliczny.
- Cześć mały... - dotyka jego rączki. Patrzy na Harry'ego. - Nie chcę go oddawać. Proszę.
- Nie oddasz. - całuje ją i wychodzi. - Możemy pogadać - pyta Ell.
- Coś nie tak?
- Chłopak. Zdrowy chłopak.- mówi patrząc w bok.
- To cudownie. – uśmiecha się.
Ellen nieco zaskoczona i przestraszona wychodzi z nim. On wie? Skąd?
- Nie bardzo wiem jak zacząć..
- Harry ... powiedz po prostu.
- Zakochałem się. - patrzy na swoje stopy. - Zdradziłem..
Ellen przez chwilę jest w szoku. Czy ją to zabolało? Może trochę, ale sama zrobiła to samo.
- Ja...ja też.
- Co?- mężczyzna patrzy na nią.
- Lou... - szepcze.
- Sukinsyn..- mówi zanim się opanowuje.
- Harry! - upomina go.
- Co teraz?
- Nie wiem... - przyznaje. - Co z dzieckiem?
- Black..ona chce je zatrzymać.
- Chyba w tej sytuacji to będzie najlepsze... - mówi smutno. - Skoro się rozstajemy.
- Wychowam go..- mówi cicho.
- Ty?
- Jestem ojcem
Przymyka na chwilę oczy.
- Tak... A kim jest ona?
- Black - przenosi wzrok na żonę.
- Ona? - jest w szoku.
- Tak..
- No cóż...
- Skoro oboje tego chcemy..
- Wróć do szpitala.
Przyciąga ją do siebie i przytula.
ta na chwilę zamyka oczy. Całuje Harry'ego w policzek i zamawia taksówkę, którą wraca do domu.
Mężczyzna wchodzi do budynku. Idzie na salę i siada obok łóżka Black.
Ta delikatnie kołysze małego chłopca i uśmiecha się.
- Wiesz co? Trzeba go nazwać.
- Jak byś chciała.
- Może Mike?
- Mike. - zgadza się.
Prostuje ręce i ostrożnie podaje mu syna.
- Cześć młody..
Mike trzyma rączką fragment jego koszuli i otwiera oczy.
- Jesteś najlepszy..
Black zmęczona zasypia, a pielęgniarka uczy Harry'ego kąpać malucha i przewijać. Nie wydaje się to tak trudne ale...
~~*~~
Ellen i Harry stoją na korytarzu w sądzie.
- I nie jesteśmy już małżeństwem..
- Już nie - mówi biorąc Louisa za rękę.
- Powodzenia.
- Nawzajem - wychodzą z sądu.
Louis i Ellen wsiadają do auta. Harry wraca do domu, który rozbudował nad jeziorem. Black i Mike leżą na kocu.
- Jestem. - bierze syna pod brzuch i podnosi do góry.
- Wolny - dodaje Black z uśmiechem.
Mike śmieje się, gdy Harry go kołysze.
- Caały twój.
Dziewczyna wstaje i całuje go w usta.
- No młody.- poprawia go na rękach. - Ciężko będzie ci pobić ojca, patrz jaką mam laskę.
Black zaczyna się głośno śmiać, a za tym Mike. Są szczęśliwą rodziną.
~15 lat później~
Black chodzi nerwowo po sypialni czym denerwuje Harry'ego. Mike spóźnia się już godzinę, a jest 23.
- A jak mu się coś stało..
- To ma za swoje. Miał uważać, dzwonić. Zaraz będzie. Głupi ma szczęście.
- Tatusiu - Darcy słysząc głosy rodziców wchodzi do pokoju. Dwulatka próbuje wdrapać się na łózko.
- Czemu nie śpisz?- podnosi ją pod pupe.
- Bo nie. - kładzie mu się na brzuchu.
Black siada na łóżku zdenerwowana. Słyszy otwieranie drzwi na dole. Zbiega do holu i widzi pijanego syna.
- Ciii nie mów nic ojcu.
- Mike - mówi wściekła.
- No coo? - śmieje się.
- Do pokoju. Już.
- Wiesz co mamo? Laska z ciebie.
- Do pokoju. - popycha go szybko.
Ten się śmieje i zamyka w swojej sypialni. Zdenerwowana Black wraca do sypialni.
- Mój własny syn mnie podrywał. Brr.
- Wrócił?
- Pijany.
- Zabije gnoja..- wstaje przez co mała ląduje na poduszkach.
- Harry, zostaw... - mówi kładąc się obok córki.
- Teraz to niema sensu.. Zabije go jutro
- Zwłaszcza jak będzie na kacu. - mąż kładzie się obok.
Darcy od razu wtula się w jego ciało. Black ją przykrywa i dziś śpią we trójkę.
Rano Mike ma piekło.
- Mamo no weź, niech on nie krzyczy...
- Wracaj tu gówniarzu. - bierze go za kaptur. Darcy stoi w drzwiach i ich słucha wkładając palce do buzi.
- Daj upust emocją w łóżku, bo mama ostatnio narzeka – jęczy. Niech mu dadzą spokój. Głowa mu pęka.
Black bierze dziewczynkę na ręce.
- Cie tam..- wyrywa się jej.
- Nie, tam nie.
- Tata!
- Nie teraz!
- Chodź - Black puszcza jej bajki.
- Jeszcze raz, a tak ci skórę przetrzepie że ci się wszystkiego odechce. - kończy Harry.
- Obowiązek rodzicielski wypełniłeś. 6+, a teraz cześć - wchodzi do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
Mężczyzna siada obok córki i ogląda jakieś kolorowe pluszaki w telewizji.
- Prosiaczek - tłumaczy mu Darcey.
- Nie znam gościa.
Robi głupią minkę i szturcha go.
- Harry? - black odkłada telefon.
- Tak?- bierze córkę na kolana.
- Louis z Ellen przyjadą na obiad.
- Okay, w porządku.
Darcy zaczyna bawić się jego włosami ciągnąc za nie.
- Ty prosiaczku..
- Tatuś.
- To boli..
Podskakuje mu na kolanach i śmieje się.  Biegnie do schodów po których probuje wejść.
- Mike! - krzyczy.
- Czego?!
Siada na schodku smutna.
- Pomóś.
- Spadaj młoda!
- Nie lubię cie! - rozpłakuje się.
- Słońce nie płacz. - mówi jej ojciec.
Robi minkę i przeciera oczy. Znów stara się wejść wyżej, ale nie umie. Black ją podnosi i bierze butelkę z sokiem. Siada z dziewczynką na krześle, a później podaje jej picie. Ta przecierając oczy zasypia.
- Daj ją tu. –Harry  pokazuje na swoje kolana.
Podaje mu dziewczynkę. Ta momentalnie przytula się do swojego taty. Ten całuje jej twarzyczkę kołysząc.
Black patrzy na nich z uśmiechem. Robi kilka zdjęć. Nie mieszczą się już na ścianach domu. - Twoja kopia. Mruga do niej uśmiechając się.
Kobieta całuje go w policzek i idzie przygotować obiad. Ciekawe...Czy gdyby Ellen mogła mieć dzieci. Harry by się w niej zakochał.
Nie myśli nad tym często. Kocha go i jest z nim szczęśliwa.

piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 8

~~*~~

Trzy miesiące później
- Louis proszę cię, jeszcze nie. - Ellen stoi w drzwiach domu mężczyzny nie chcąc pozwolić mu wyjść. - Jeszcze nie.- powtarza..
- Dobrze...Jeszcze poczekamy.  Jak Black urodzi.
- Wcześniej, ale jeszcze nie.
- Do porodu jeszcze dwa miesiące. - tuli ją do siebie.
- Proszę..
- Chodź. - niesie ją do salonu.
- Co robiłeś?
- Planowałem. Co powiedziałaś Harry'emu że gdzie jesteś ?
- U ciebie. Masz jakiś problem, nie wypytywał.
- To dobrze. - uśmiecha się. - Nie chcę go okłamywać i...- sadza ją, bo słyszy dzwonek do drzwi. Idzie otworzyć.
- Hej brat. Ja tylko na chwilę. Zrobiłam ci zakupy.
- Cześć - mówi Ellen widząc Black.
- Hej Ellen - uśmiecha się do niej. Wie, że się przyjaźnią.
Brzuch dziewczyny jest już sporych rozmiarów.
Harry co chwila kupuje jej ubrania. A teraz zabrał się za robienie pokoiku. Black mówi co kupiła i trochę z nimi rozmawia, po czym wraca do domu.
- Nigdy więcej spacerów. - z westchnieniem siada na fotelu.
- Wszystko dobrze?
-  Nie. Moje nogi ..i plecy. - jęczy.
- Trzeba było zadzwonić. Przyjechałbym.
- Muszę chodzić. - patrzy na swój brzuch. Nosi to dziecko 7 miesięcy pod sercem. Czuje więź.
- Więc chodź mniej. - daje jej szklankę wody.
- Dziękuję - uśmiecha się i podnosi. - Co chcesz na obiad?
- Black siedź bo się wkurze.
Posłusznie siada.
- Hał. - kładzie ręce na wypukłą część ciała i ją głaszcze.
Zagryza nerwowo wargę.
- Nie rób tak - podnosi jej podbródek, schyla się i ją całuje. – Boże...uwielbiam się z tobą kochać. Całe dnie i noce aż miałabyś dość.
- Wiesz... ja też - przyznaje dalej oddając pocałunek. - Tylko teraz to nie tak łatwo robić to z hipopotamem.
- Jesteś najseksowniejszym hipopotamem na świecie.
Uśmiecha się szerzej, a ręce zaplata na jego karku.
- A jak długo to będzie trwać?
- Co konkretnie?- całuje szyję dziewczyny.
- Twój romans - mruczy mu do ucha.
- Chcę być z tobą. Z tobą wychowywać NASZE dziecko.
Odsuwa się tylko trochę, aby móc patrzeć mu w oczy.
- Ale Ellen pragnie to dziecka…jest wasze.
- Nie chciałabyś go?
- Chciałabym. Kocham je. Ale wam obiecałam.
- Trochę się pozmieniało. Ellen jest dla mnie bardzo ważna i zawsze będzie. Coś wymyśle.
Podpierając się wstaje z fotela, a tym samym Harry się prostuje. Dziewczyna wyciąga ręce w jego stronę i przytula się. Ten mocno ją obejmuje i trzyma przy sobie jak tylko umożliwia to brzuch Black. Dobrze się czuje w jego ramionach. Czuje się bezpieczna. Jeszcze nie wie czy kochana. Bierze dłonie Harry’ego i kładzie na brzuchu.
- Jest spokojne, gdy mówisz.
- Cały czas mogę mówić, tylko chyba mało rzeczy wiem. Które byłyby odpowiednie dla ciebie.
- Myślę, że nie jest tak źle. - uśmiecha się.
Gwałtownie odsuwa od mężczyzny, gdy słyszy otwieranie drzwi. Idzie do kuchni, gdy wchodzi Ellen.
- I jak Lou?- Styles pyta żony.
- Dobrze, rozmawialiśmy. - unika jego wzroku.
- Czyli dobrze że do niego poszłaś.
Całuje go w policzek. Jest dziwna atmosfera. Black przygotowuje obiad i niesie im do jadalni. Układa wszystko na stole i wraca do kuchni.
- Black chciała pojechać w weekend do rodziców. Pomyślałem że ja zawioze. Mam parę rzeczy po drodze do załatwienia. Hm?
- Dobrze, nie będzie tłukła się busami. - odpowiada. - Może trzeba iść do lekarza? Nie chcemy znać płci?
- Pilnuje tego. A płeć niech będzie tajemnicą. - kończą jeść w ciszy.
El pomaga sprzątać dziewczynie.
- Jak się czujesz?
- Całkiem dobrze.
- Jesteś pewna, że...oddasz mi je?
- Louis ci powiedział?- zmienia temat.
- Powiedział.
- Przepraszam że to ukrywałam.
- Nic się nie stało. Wszystko mi wytłumaczył - lekko ją przytula.
- Przepraszam - mówi i wychodzi. Ma wyrzuty sumienia.
Ich małżeństwo było prawie idealne. Jak się kłócili to się zaraz kłócili. Wchodzi do swojego pokoju i kładzie się na łóżku zła na siebie. Za to że coś niszczy i za to że kocha Harry'ego. Rozpłakuje się w poduszkę.
Zmęczona zasypia sama nie wie kiedy.
~*~
- Tylko masz jechać ostrożnie. Ich jest dwójka - Ellen grozi Harry'emu.
- Jasne. - mówi już znudzony.
Gdy tylko wychodzą do niej przychodzi Louis. Zabiera ją do kina i na kolację.
Black jedzie z Harry'm w aucie za dużo nie mówiąc. Opiera głowę o szybę.
- Mój brat się zakochał. to widać. - mówi zapominając, żę Harry nie wie.
- Masz brata?
- O matko...
- Co? Tylko pytam
- Mam. To Lou.
- Ten Lou?- jest w szoku.
- Ten.
- I..on się zakochał?
- Tak, ale nie wiem w kim.
- Pewnie to był problem.
- Co?
- Ellen do niego chodziła bo miał jakiś problem. Czemu mi nie powiedziałaś?
- Mówił, że mam ci nie mówić.
- Kretyn..- mruczy kierując.
Dojeżdżają na miejsce.
- Chodź ze mną. To twoje dziecko.
- Okay - uśmiecha się.
Black odwzajemnia gest. Podaje mu swoją rękę, gdy idą w stronę domu.
- Ale, czekaj. - zatrzymuje ją. -  Nie mów im koniecznie wszystkiego.
- Wiem co mam powiedzieć - uśmiecha się.
- A louis? Nie powiedzą mu?
- nie wiem co zrobią. Ja i powiem, że to twoje dziecko i że cię kocham.
- Moje słońce - przyciąga ją i całuje.
Ta się szeroko uśmiecha czule oddając pocałunek. Splatają swoje palce i wchodzą do środka.
- Mamo!
Po chwili staje przed nimi lekko starsza kobieta.
- Dzień dobry - uśmiecha się.
- Hej mamo. To Harry.
- Miło panią poznać. - całuje jej dłoń.
- Mnie również. Chodźcie proszę – zaprasza ich do salonu. – O czym ja nie wiem?
Dziewczyna głaszcze swój brzuch patrząc na kobietę.
- Będziesz babcią.
- Moje dziecko - przytula córkę i całuje w czoło. - Gratuluję.
Brunetka trochę głupio się czuje. Uznaje, że to jest jej dziecko chociaż miało być inaczej…. Ale pokochała je i jego ojca. Nic nie może na to poradzić. Nie zawsze będzie łatwo, a życie postawiło ją w trudnej sytuacji.
- Bardzo się cieszę. Będę mieć wnuka – uśmiecha się do nich.
Siedzą na kanapie i rozmawiają. Tata Black jest w pracy, więc nie może cieszyć się teraz tą nowiną. Kobieta podaje kolację przy której dalej wymieniają zdania. Harry trochę opowiada o osobie, bo pani Stewart bardzo chce go poznać.
- Bo on więcej tu nie przyjedzie jak go tak przemaglujesz – śmieje się Black.
- Mam urok osobisty dziecko. Na pewno wróci.
- Z pewnością.
- Masz obrączkę?
- Rozwodzę się - mówi zły na siebie.
Mama Black już nic nie dodaje na ten temat. Częstuje ich ciastem.
Atmosfera pozostaje przyjazna.
- Zostaniecie na noc?
Harry patrzy na dziewczyne. Chyba wolałby nie przesadzać jak na jeden raz
- Nie. Dzisiaj wracamy. - Black opiera głowę o ramię mężczyzny.
Ten całuje ją w głowę. Po godzinie zaczynają wracać.
- Twoja mama już pewnie mnie przekreśliła. - mówi jadąc do domku nad jeziorem.
- Nie wydaję mi się. Jest bardzo tolerancyjna.
- Miło
- Tylko gorzej jak to nie będzie prawda
- Mój rozwód?
Kiwa głową i opiera ją o szybę.
- Tak będzie. Obiecuje - całuje jej dłoń.
Uśmiecha sie do niego. Wysiadają z samochodu gdy są już na działce. Harry dostaje smsa
" Skarbie, będziesz na noc? Nie wiem czy mam czekać z kolacją".
"Przykro mi. Muszę zostać. Wrócę pewnie aż w poniedziałek. Może zgarne Black po drodze."
" No trudno...Będę tęsknić. Kocham cię". Kolejne kłamstwo Ellen.
- Wchodź - rzuca dziewczynie klucze.
Black otwiera drzwi od drewnianego domu. Wchodzi do środka widząc ładnie urządzone wnętrze.
- Wszystko pięknie ale gdzie tu łazienka.
Bierze ją za rękę i prowadzi do odpowiedniego pomieszczenia.
Dziewczyna szybko się załatwia i myje ręce. Wcale tak dużo nie piła.
Harry siada przy kominku i go rozpala.
Black po chwili do niego dołącza.
 - Tu jest ładnie. Bardzo. - z trudem siada po turecku.
- Lubię tu być.
- Często tu przyjeżdżasz? - jedzie palcami po jego dłoni.
- Ostatnio prawie wogóle
- Kocham cię...- mówi do jego ucha.
- Ja ciebie też.
Dziewczyna w jednej chwili obraca jego twarz w swoją stronę. Jest przeszczęśliwa słysząc te słowa. Wpija się w jego usta.
- Moje skarby.
- Tylko twoje - mówi podczas pocałunku.
Uśmiecha się do niej
Black leży pod końcem wtulona w ciało Harry'ego. Nie przeszkadza im to, że leżą na dywanie.
Mężczyzna tuli ją do siebie mówiąc co.jakiś czas do.jej ucha
Dziewczyna zaczyna zasypiać w jego ramionach. Spędzają tam kolejny dzień. Black siedzi na pomoście patrząc jak Harry pływa. Może podziwiać jego umięśnione ciało. Mężczyzna ma się czym pochwalić.

środa, 4 czerwca 2014

Rozdział 7

MAMY DOBRĄ WIADOMOŚC.
POJAWIŁO SIĘ NOWE OPOWIADANIE :)
http://friends-fanfiction-tomlinson.blogspot.com/
~~*~~
Ellen siedzi na blacie patrząc na Louisa.
Chłopak chodzi po kuchni i robi kolację. Czasem całuje ją w usta.
- Nigdy się nie chwaliłeś talentem kulinarnym
- Nie miałem przed kim.
Siadają do stołu i razem jedzą.
Ellen mówiąc że jest na pokazie spędza kolejny wieczór z Lou. Biorą razem kąpiel. Chłopak sądza ją na swoich kolanach .
- Zawsze miałam cię za przyjaciela, a teraz..chyba się zakochuje, ale ja mam męża.- mówi cicho.
- Gdybyś kochała pierwszego nie pokochałabyś drugiego.
Patrzy na niego nie wiedząc co powiedzieć.
- Kocham cię.
- Czuje to.
Łapie jej twarz w dłonie i całuje. Dziewczyna zamyka oczy i oddaje pocałunek.
Obydwoje dają upust emocją w łazience. Zaczynają się kochać.
Ellen zostaje u niego na noc.
~~~*~~~
Black budzi się bardzo wyspana. Orientuje się, że jest naga i dopiero zdaje sobie przypomina. Uśmiecha się widząc śpiącego Stylesa.
Leży na boku z jedną ręką pod głową dziewczyny, a drugą pod jej piersiami.Brunetka chce wstać, ale wie że go obudzi .bardziej się zasłania.Ten poprawia się, mruczy coś i przytula do niej. Dziewczyna czuje się głodna.Trudno jednak jest jej się wydostać z silnych ramion.
- Pusc - szepcze z uśmiechem do jego ucha.
- Mmm..- chowa twarz w jej włosach.
- Harry...
- No co?- jęczy.
- Siusiu.
- Ale mi dobrze...
Ta się tylko śmieje. Przykłada czoło do jego czoła.
Ten otwiera jedno oko.
- Idź jak masz tu plamę zrobić.
- To twoje dziecko uciska mi pęcherz.
- No idź, idź,- puszcza ją. - Tylko wróć. - mówi. Black wychodzi, a Harry pisze do żony.
"jak pokaz?"
Wie że jest okropny ale ma nadzieję że kobieta szybko nie wróci dzisiejszego dnia.
Ellen budzi dźwięk telefonu. Odczytuje wiadomość przecierając oczy. Zaczyna odpisywać.
" A..dobrze. Wieczorem mam samolot".
Po chwili dostaje odpowiedź.
"Bezpiecznego lotu kochanie"
Żadnemu z nich nie spieszno do rozmowy.
Black wraca do sypialni ubrana w koszulkę od Harry'ego. Ten odsłania częściowo kołdrę dając tym znak żeby znów się położyła.
Od razu zajmuje miejsce obok niego.
- Co tam?
- Co teraz? - przygląda mu się przytulając.
- Możemy dalej spać?
- Możemy.
- Nie wykorzystałem cię Black, ale potrzebuje czasu.
- Nie rozumiem. Mów do mnie prościej.
- Ja sam na razie nie rozumiem.
Całuje jego szyję i zamyka oczy. Dzieli ich brzuch dziewczyny. Wplątuje nogi między jego.
Zasypia pierwsza uśpiona pocałunkami mężczyzny.
~~*~~
- Jak ja mu to powiem?- Ellen siedzi na dywanie ma przeciwko Tomlinsona.
- Może jeszcze z tym poczekaj.
- Na pewno. Jeszcze nie.
- Nie wiem jak mała...- trzyma jej dłonie - To skomplikowane. - delikatnie całuje nadgarstki kobiety. - Muszę ci coś powiedzieć.
- Co?
- Black to moja siostra.
- Ta Black?
- Ta.
- Przecież jej rodzice zrobili to co my z Harrym.
- Ale  mamy tego samego ojca tylko.
- Rozumiem..czemu to tajemnica?
- Bo nie chciała mieć wejść.
- Uwielbiam ją.
- Ona ciebie.
Dziewczyna przechyla się do przodu i go całuje.
Ten oddaje pocałunek przyciągając ją.
 - Poczekaj...a co będzie z dzieckiem?
- Jeśli twoja Black dalej będzie chciała, wezmę...weźmiemy?
- Tak, oczywiście ale Harry?
- Matka jest ważniejsza dla dziecka. Nie wiem Louis. To wszystko jest popieprzone. Tak strasznie chciałabym...sam wiesz.
- Wiem właśnie Skarbie
- I chcesz mnie...taką?
- Taka. Jesteś cudowna.Wyjątkowa, piękna. Nie ważne, że nie możesz mieć dzieci. Trudno. Tak bywa. - trzyma ją na kolanach i całuje po włosach.
- Nie chciałbyś ich mieć?
- Chciałbym. Możemy adoptować no i przecież Black.
- Harry zbliżył się do niej i wizji dziecka.
- Ale nie przesadzajmy. Wiele rodzin się rozwodzi i mają dzieci.
- Wiem. - całuje kąciki jego warg, dolną, górną i w końcu łączy ich usta w pocałunku.
Louis wsuwa palce w jej jasne włosy. Kładzie ją powoli na dywanie. Mają jeszcze dużo czasu. Zaczyna zdejmować z niej ubrania i całuje.
Odwracają się i dziewczyna jest na górze. Patrzy na niego.
- Pozwól mi, chce to zrobić- bez wyjaśnień ustami przez tors mężczyzny dociera do jego bioder. Zdejmuje bokserki louisa i piesci jego członka swoimi ustami.
Tomlinson nawet jej nie przerywa. Kładzie dłonie na jej biodrach i przymyka oczy. Ona nie wie jaką sprawie mu przyjemność. Lou przesuwa ręce i dotyka jej piersi.
Czuje jak jej usta mocniej zaciskają się przez tą pieszczotę.
- Przestan - prosi zachrypniętym głosem. Zsuwa z niej majtki i przesuwa ją na siebie.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. - podnosi się i łączy ich usta.
- Jezu kocham cię. - całuje go jakby pozwalało jej to oddychać.
Nie odrywają się praktycznie od siebie. Poruszają się we wspólnym rytmie.

sobota, 31 maja 2014

Rozdział 6

Rano budzi się pierwsza. Delikatnie całuje męża i schodzi na dół ubrana. Black źle się czuje i nawet nie wstaje, aby zrobić śniadanie. Jest jej zimno. Godzinę później słyszy pukanie.
- Proszę - mówi w poduszkę.
- Wszystko dobrze?- widzi Ellen.
- Tak jakby. Boli mnie głowa. Przepraszam, że nie zeszłam.
- Przestań. Może chcesz do lekarza?
- Nie - siada i kręci głową.
- Black to może być niebezpieczne.
- Jestem pewna, że to tylko  gorączka.
- Leż. – daje jej koc i po chwili przynosi tabletkę.
Później zbiera się do pracy. Black zasypia po przeciwbólowych.
Harry sprawdza plany kasyna kreśląc drogę.
Louis przesłał mi też rozkład zabezpieczeń, więc teraz wie wszystko. Ellen siedzi i projektuje, gdy ktoś wchodzi do jej biura. Louis niesie jej różę.
- Cześć - posyła mu szeroki uśmiech
- Hej - podaje jej kwiat i całuje w policzek,
- Dzięki.
- Stęskniłem się.
- Tak dawno się widzieliśmy..- udaje poważną.
- Oj tam - śmieje się.
- Co tam?
- Harry, planuje akcję.
- Mówił.
- Chodź tu - bierze ją za ręce i ciągnie z fotela to siebie.
- Słucham pana.
Ten się uśmiecha i pochyla. Muska jej usta. Ellen staje na palcach i nie pozwala rozłączyć ich warg.
Sadza ją na biodrach, aby obydwojgu było łatwiej. Pogłębia pocałunek. Ta wplata palce w jego włosy. Odrywają się bez powietrza. Mężczyzna od razu ją do siebie przytula i całuje we włosy.
- Ugh..głupia..- mamrocze.
- CO?
- Nic Lou - całuje go krótko.
Sadza ją na biurku i patrzy w jej oczy. Zakochał się. Już dawno. Ale na razie jej tego nie powie...
~*~
Black schodzi na dół w bluzie i legginsach. Jest nieco lepiej. Bierze wodę i nalewa do szklanki. W głowie ma wczorajszy wieczór. Mimo wszystko bardzo jej się podobał.
- Cześć. - Ellen całuje ją w policzek.
- Hej jak w pracy?
- Dobrze. Zaczynam nową kolekcję.
- No to fajnie. Już robię obiad.
- Ja wychodzę. - bierze jabłko. - Harry może być późno. Zadbaj tylko o siebie.
- No dobrze - mamrocze. - Zresztą ja też wychodzę. Umówiłam się z bratem
- Ok.
Black zakłada buty i wychodzi z domu. Jedzie do Louisa. Wchodzi do jego domu od razu widząc brata na kanapie.
- Hej.
- Cześć.
Siada obok i całuje brata w policzek.
- Jak tam mała?
- Lepiej. Rusza się wiesz?
- Pokaż- dotyka jej brzucha.
- Super.  Dziwię ci się.
- Chcę im pomóc.
- Nie oddalbym własnego dziecka.
- Nie jest moje.
- Jest.
- Jest ich.
- Twoja sprawa.
Kręci tylko głową. Spędzają razem czas. Oglądają, rozmawiają , jedzą.
Dobrze się rozumieją od zawsze.
Wieczorem Black wraca do domu.
- Cześć - mówi do Harry'ego i idzie zrobić nu kolację.
- Cześć mała.
- Co chcesz zjeść?
- Jadłem w pracy.
- Czuję się niepotrzebna - siada na krześle.
- Niepotrzebnie
- Niepotrzebnie niepotrzebna.
- Black przestań
Opiera głowę na ręce i nic nie mówi.
- Jak się czujesz?
- Chyba dobrze.
- Chyba?
- Dobrze, dobrze.
- Świetnie.
- Rano było gorzej.
- Jestem w gabinecie w razie czego.
- Dobra - wstaje i omija go.
W łazience napełnia cała wannę  Harry idzie do wspomnianego pomieszczenia.
Włącza komputer oraz pocztę. Nikt mu nie przeszkadza w pracy. Black z przyjemnością leży w ciepłej wodzie. Właśnie tego potrzebowała. Kładzie dłonie na brzuchu i delikatnie go dotyka. Na pewno to będzie cudowne dziecko. Wychodzi w swojej piżamie w pandy.
Idzie do swojego pokoju i rozczesuje włosy. Siada na łóżku i włącza nie duży telewizor. Poprawia poduszki.
- Black?- drzwi otwiera Harry.
Ta odkłada pilota i odwraca głowę w jego stronę.
- Tak? - przejeżdża szczotką jeszcze raz po włosach.
- Zapomniałem. - daje jej bluzkę ciążową z wielkim napisem LOADING...
- Awww - uśmiecha się trzymając materiał.
- Fajnie że się podoba.
- Bardzo, dziękuję. Oglądasz ze mną? - składa koszulkę i wstaje, odkładając ją do komody
- Lepiej pójdę. - drapie się po karku.
- Jak wolisz się nudzić sam - wdrapuje się z powrotem na materac. - Zapomnij o wczoraj, przepraszam.
- To ja przepraszam. Nie powinienem.
- To ja cię poprosiłam.
- Będziesz się teraz licytować?
- Tak, gdy wiem że mam rację - wystawia mu język. - Ale skłamałabym, gdybym powiedziała że a) nie podobało mi się i b) żałuję za swój błąd.
- Gdybyś chciała przeprosić, zapomnieć nie mówiłabyś o tym - podchodzi do niej.
- Chcę przeprosić, ale nie oznacza że zapomnieć.
- To dobrze.- oplata jej nadgarstek palcami i przyciąga na brzeg łóżka.
Patrzy na niego trochę zdziwiona. Może ona nie chce, ale on?
- A ty? - pyta patrząc wprost w jego oczy.
- Traciłem rozum..- mówi cicho.
- A teraz co robisz?
- Ćwicze samokontrole.
- Jak myślisz ile wytrzyma? - zabiera jedną dłoń i przesuwa nią po jego ramieniu.
- Jest baaardzo słaba.
Black nie wie co się z nią dzieje. Bardzo lubi Ellen, ale Harry jest dla niej w pewien sposób ważny. Nosi jego dziecko w sobie. Mimo wszystko. Dziewczyna wsuwa ręce pod jego marynarkę.
Ten pomaga jej się pozbyć materiału. I rzuca go na łóżko.
Black staje na materacu. Pochyla się nad Harry'm i wpija w jego usta. Całuje bardzo zachłannie.
- Fajna piżamka - śmieje się q jej usta oddając pocałunek.
- Wiem, też ją lubię - odrywa się od niego z uśmiechem.
- Pandy..- lustruje ją wzrokiem.
- Nie lubisz pand? Mam nawet ogonek.- odwraca się tyłem .
- Świetny ogonek. - trąca go ręką.
Black się tylko śmieje. Odwraca i ciągnie go do siebie.
- Nie uśmiecha mi się powtórka..- znów ją całuje.
- Tym razem jak zacznę to skończę - mówi niepewnie.
- Nie, mała. Nie to miałem na myśli.
- To nie wiem.
- Nic. Lepiej po prostu pójdę.
- Zostań.
- Twoje pandy są zbyt pociągające.
- Mogę się ich pozbyć - dalej go całuje.
- Nie będę cię zmuszać.
- Nikt mnie nie zmusza. TO ja cię jak na razie tu przetrzymuje.
Mężczyzna oplata ją w talii i łączy ich wargi. Opadają na łóżko.
- Brzuch - mówi.
Harry bardziej uważa, a Black smakuje jego ust. Po chwili ta możliwość zostaje jej odebrana gdyż Harry przenosi się na jej szyję i dekolt. Odsuwa się i pozbywa jej bluzki. Dziewczyna pod spodem nie ma stanika. Niewielkie, okrągłe piersi i wypukły brzuszek, prezentują się przed jego wzrokiem. Całuje jej brzuch i przez piersi i szyję wraca do ust. Black wsuwa palce w jego włosy. Bardzo zachłannie oddaje pocałunki. Rozwiera wargi i walczy zacięcie z językiem Harry’ego. Jej drobne palce rozpinają guziki jego koszuli.
Pierwszy raz dostrzega tak dokładnie wszystkie jego tatuaże.
- Są ..świetne - przyznaje dotykając ich palcami.
- To dobrze bo nie chcą się zmyć. - muska jej szyję i żuchwę.
Ta cicho wzdycha. Przeczesuje jego włosy swoimi palcami. Pozbawia go spodni.
- Uśmiechnij się..- wkłada palce pod gumkę od spodni dziewczyny.
- Wiesz...to będzie jak pierwszy raz..- mamrocze
- Hm?- robi jej malinkę za uchem
- Będziesz drugi..- mówi cicho i pomaga mu zsunąć z siebie spodnie.
- Nie chce żebyś żałowała.
- Zrób tak żebym nie żałowała.
Zdejmuje bokserki i usadawia się między jej nogami. Nie musi martwić się i zabezpieczenie. Już po chwili Black czuje rozpychanie. Harry cały czas szepcze jej do ucha poruszając się powoli.


Dziewczyna pojękuje cicho.

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 5

~*~
Louis chce jak najszybciej wyjśc ze spotkania z gangiem.
Kończą omawiać następną akcje.
- Mogę iść?
- Idź bo jajo zniesiesz.
- Nareszcie - porywa kurtkę i wychodzi.
Szybko wraca do domu. Wkurzało go że tyle to trwało.
- Jestem - mówi do Ellen.
Siada obok i ją przytula.
- Cześć.
- Myślałem, że wyjdę z siebie.
- Czemu?- śmieje się.
- Wszystko twój mąż przedłużał.
- Chodzi ostatnio trochę zdenerwowany.
- Ciekawe czemu.
- No już masz go z głowy - śmieje się cicho.
Bierze ją na swoje kolana i całuje w policzek.
- Jesteś najlepszy - oplata jego kark i się przytula.
- To samo mówisz Harry'emu
- Oboje jesteście najlepsi w jakiś sposób.
Uśmiecha się tylko do niej i całuje ją po włosach.
~*~
Black wnosi zakupy i rozpakowuje je. Razem z Harry'm robią kolację.
- Nie powinnaś dźwigać - upomina ją wskazując na lekko wypukły już brzuch.
- To było parę produktów. - strąca niechcący szklankę.  - Przepraszam - mówi szybko i schyla się zbierając szkło
- Zostaw - Harry idzie w jej ślady.
Ich czoła prawie się stykają, gdy sprzątają. Black rozcina palec.
- Przemyj to.
- To zadrapanie - wyrzuca odłamki i wyłącza sos.
- Na prawdę bardzo mnie trenujesz.
Patrzy na niego bezradnie i wzrusza ramionami przepraszająco.
- Nie należę do cierpliwych, a ty jesteś uparta.
- Nic takiego nie robię. Przeciwieństwa się przyciągają - mruczy pod nosem i wlewa wodę na makaron.
Styles opiera się o stół i uważnie ją obserwuje. Brunetka ma związane włosy w wysokiego, ale niedbałego koka. Na sobie sukienkę do kolan w kwiatki i białe trampki. Kręci się od blatu do blatu przygotowując posiłek. Staje na palcach, przez co sukienka idzie w górę i ukazuje trochę większą część jej ud, a ona sięga ręką po talerze. Harry zwilża usta językiem i uśmiecha się pod nosem zakładając ręce na klatkę.
- Pomógł bym ci, ale..ale to byłaby głupota.
- Co? - odwraca się,a później znów ponawia próbę zdjęcia talerzy.
- Masz zajebiste nogi - zdejmuje naczynia.
- Bo się zarumienię - śmieje się i nakłada kolację. Swój talerz stawia jak zawsze na  stole w kuchni.
Mężczyzna siada x nią. Black ma apetyt, ale w końcu je za dwoje. Ten ma z niej ubaw.
- Ja nie wiem co w tym zabawnego.
- Dobrze że ja wiem.
- Będę gruba. Masakra.
- Jesteś w ciąży Black.
- W sensie po ciąży Harry.
- Bez przesady.
- Nie będe tu mogła pracować po porodzie tak w ogóle...
- Myślałem nad tym ostatnio.
- Poszukam czegoś.
- Mogę wysyłać ci pieniądze.
- NIe chcę.
- Uważam że to fair.
- A ja nie.
- Gdzie Ellen? Mówiła ci gdzie idzie?
- Na mecz z panem Louisem.
- Trzeba ci coś?
- Byłam na zakupach.
- A ciuchy?
- No, już kupiłam - uśmiecha się. Sprząta po kolacji i idzie na górę.
Przebiera się kostium kąpielowy, aby póxniej iść do basenu.
Zanurza się powoli i pływa czasem obserwując swój brzuch.
Ciekawe, kiedy będzie czuła dziecko.
Kładzie się na plecy i ogląda niebo. Uśmiecha się. Widok jest piękny.  Zamyka oczy i oddycha głęboko. Przepływa jeszcze trochę basenu i wychodzi z wody. Swoje włosy wyciera ręcznikiem.
Czuje się dobrze.
Powoli wraca do domu czując chłod.
- Jak samopoczucie?- staje przed nią Harry.
- idealne - uśmiecha się szeroko.
- Mogę?- patrzy na jej brzuch.
- No przecież..
Kuca i dotyka delikatnie wybrzuszenia.
Dziewczyna tylko się uśmiecha. Trzeci miesiąc i własnie w tym momencie czuje nie wielkie ruchy.
- To ono?- podnosi na nią wzrok.
- Tak.
Uśmiecha się mamrocząc coś cicho.
Black kładzie dłoń na swoim brzuchu. Czuje to lepiej. Nie przeszkadza jej to teraz, że jest mokra.
- Jest super - całuje brzuch i prostuje się.
- Fajne uczucie.
- Na pewno.
- Pójdę już do siebie.
- Szybko wrócisz do sylwetki - przesuwa się nie spuszczając z niej wzroku
- Czy ja wiem... - mamroczę i kładzie ręce na biodra. - Może - idzie do swojej sypialni.
Harry wypuszcza powietrze kręcąc głową.
- Ogarnij się..- mówi do siebie.
Black ubiera na bieliznę koszulkę i wychodzi z pokoju.
- Wychodzisz Harry? - pyta.
Uśmiecha się. Dziewczyna powoli podnosi rękę i przyciąga go za kark. Prawie ich usta się dotykają.
 – Może mam jeszcze trochę czasu.
- Na pewno - patrzy w jej oczy.
- Możesz....mnie pocałować?
Całuje ją w kącik ust, potem drugi raz i w końcu łączy ich wargi.
Ta bardzo czule oddaje pocałunek. Zastanawiała się jak smakują jego usta. Są idealne.
Mężczyzna łapie jedną dłonią jej twarz i pogłębia pieszczote.
Black rozwiewa wargi dając mu wejście. Ten od razu z niego korzysta. Odsuwają się przy braku powietrza i wracają do pocałunku.
Dziewczyna podnosi się i siada okrakiem na jego kolanem. Namiętnie się z nim całuje.
Po chwili czuje męskość pod swoim udem.
Jest nieco zdziwiona reakcja mężczyzny.
- Mam problem..- odchrząkuje.
- Przepraszam...
- Przepraszasz?- śmieje się.
- Nie chciałam..- mówi speszona.
- Skarbie po prostu muszę się tego pozbyć. - delikatnie ją przesuwa z siebie.
Black chwilę się nad czymś zastanawia. Raptownie rozpina pasek jego spodni, a rękę wsuwa do bokserek. Zagryza nerwów wargę chcąc mu dogodzc.
- Mała nie musi...- odchyla głowę do tyłu.
Black składa subtelny i nieśmiały pocałunek na jego ustach, poruszając ręką.
- Pozwól mi...z tobą.- jęczy.
- Masz...Ellen ..ja ...- chcę powiedzieć tak. Pragnie tego.
Łapie jej rękę i zatrzymuję wyciągając.
- Okey.
Black zsuwa się z jego kolan.
- Przepraszam. Nie chcę abyś przeze mnie popełnił błąd.
Poprawia się i wstaje. Schyla się do jej ucha.
- Jestem dużym chłopcem. - całuje ją krótko i wychodzi.
Ellen wraca bardzo późno. Świetnie bawiła się z louisem.
Idzie pod prysznic. Przebiera się, kładzie obok męża i od razu zasypia.

poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 4

 ~~*~~
Black sprząta dom i rozmawia z Louisem. Stylesowie są na zakupach.
- Mam się zgodzić? Chcę im pomóc.
- To głupie.
- Nie mają innego wyjścia.
- Może dziecko nie jest im pisane.
- Nie żal ci Ellen? Nogi - podchodzi do stolika.
- Są szansę żeby zaszła w ciążę...ja, nom, czytałem trochę.
- Nie donosi dziecka, i czego ty się interesujesz tym?
- Tak jakoś..- wzrusza ramionami.
Słyszy otwieranie drzwi. Lou podnosi się i idzie do holu.
- Cześć wam. Daj siatki.
- Dzięki. - Ellen posyła mu uśmiech.
- Możemy porozmawiać? - Black pyta Stylesa.
-Oczywiście.
Wchodzą do jego gabinetu. Dziewczyna nerwowo buja się na stopach.
 - Dobrze.
- Hm? Ow...poważnie?
- Tak.
- Kasa nie gra roli.
- Kasa nie wchodzi w grę.
- Co?
- Nie chcę za to pieniędzy.
- Należą ci się.
- Nie chcę.
Uśmiecha się do niej
- Cieszę się, że mogę wam pomóc
- Dziękuję.
- A...ja chciałam...jestem zdrowa.
- Wierzę
Podchodzi, przytula go i wychodzi. Harry wieczorem o wszystkim mówi żonie.
- O Boże - Elle biegnie do Blacka i mocno ją przytula. Ta się tylko śmieje.
2 miesiące później
Pierwszy miesiąc ciąży przebiegł pomyślnie. Black idzie do brata wracając od ginekologa.
Wchodzi do środka bez pukania.
 - Lou!
- Black?!- słyszy brata.
- Nooo!
Chłopak szybko zbiega na dół naciągając na siebie koszulkę.
- Nie zapytam która to tym razem.
- Co? Nie. To nie tak. Uwierz.
- Jak tam nie ma żadnej to ja nie jestem w ciąży.
- Po co przyszłaś?- pyta nerwowo.
- Chciałam cię odwiedzić. Przepraszam, że przeszkodziłam.
- Nie, jest ok. Chodź - pokazuje na salon.
Siadają na chwilę. Rozmawiają, a Black pokazuje mu zdjęcia usg.
- Nic tu nie widzę.
- Jesteś głupi
- No poważnie.
- Eh. Wracam. Mampracę. Dużo sprzątania .
- Nie powinnaś teraz
Nie odpowiada. Całuje go w policzek i wraca do domu Stylesa. Idzie do salonu podając mężczyźnie zdjęcia.
 – Jest Ellen?
 – Wyszła przed chwilą...
- Oh no trudno. - uśmiecha się. Zdejmuje bluzę i zabiera się  do pracy.
- Ja tu nic nie widzę - słyszy.
- Tu - podchodzi i pokazuje.- To maleńkie.
- Myślałem że to atrament.
Dziewczyna zaczyna się cicho śmiać i kręci głową.
- Jest super..
- Pana dziecko.
- Harry
- Mam tak mówić?
- Tak. Po prostu Harry.
- Dobrze. - kiwa głową i uśmiecha się. Wraca do sprzątania równocześnie dogladając obiadu.
- Black przestaniesz pracować. Jesteś w ciąży. -.mężczyzna zabiera jej szmate.
- Ciąża to nie choroba.
- Zdecydowanie nie.
- No właśnie.
- Nie i już. - bierze ją na ręce.
- Psze pana naprawdę ...
- Harry jestem. - kładzie ją w jej pokoju na łóżku.
- Wiem. Harry, mogłabym dokończyć to co zaczęłam?
- Obiad?
- To też.
- Nie
- Jesteś bardzo uparty.
- Herbaty? Soku? Mleka? Nie wiem co..
- Jak będę coś chciała to Trafię do kuchni. Dziękuję. - uśmiecha się.
- Jak cię zobaczę robiącą coś co zabroniłem to cię w pokoju zamknę - puszcza jej oczko i wychodzi.
- a co jest zabronione?!
- Już ty wiesz co!- zbiega po schodach.
Do Harry'ego dzwoni żona.
- No cześć.
- Skarbie jadę dziś do mamy.
- Wspominałaś coś.
- Za dwa dni wrócę. - mówi.
- No dobra.
Żegnają.się. Black cicho schodzi na dół do kuchni. Wyjmuje talerz i robi sobie niewielką kanapkę.
Bierze ją i idzie do salonu.
Idąc obok stolika, uderza nogą o jego kant.
 - Kuźwa! - krzyczy i siada na kanapie, a piszczel rozmasowuje.
- Co jest?!- widzi Harrego.
- Nic, przepraszam - syczy pochylając się.
- Co Zrobiłaś?- siada obok niej.
- Walnęłam się.
- To pewnie tylko stłuczenie..
- maca obolałe miejsce.
- Będzie siniak..
- Pewnie będzie. - zgadza się. Wstaje i przynosi jej lód.
- Dziękuję. Jestem sierotą - oklada nogę i je kanapkę.
- Zdarza się.
- Mogę coś obejrzeć?
- Tak. Ja idę do siebie. Ellen pojechała do rodziców.
- Dobrze.
Harry wstaje i idzie na górę.
Dziewczyna kończy swoją kolację i ogląda filmy. Układa się na kanapie i patrzy w telewizor, aż w końcu zasypia.
Rano budzi się w swoim łóżku. Biegnie pod prysznic. Ubiera się w letnią sukienkę i zbiega zrobić śniadanie. Niesie Harry'temu do gabinetu.
Puka i wchodzi do środka po usłyszeniu proszę.
- Dzień dobry. - stawia przed nim posiłek.
- Dzięki - mówi patrząc w komputer.
Wychodzi, aby mu nie przeszkadzać. Postanawia wyjśc na spacer.
Ubiera buty i wychodzi.

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 3

~*~
Leżą na łóżku i zastanawiają się. Może to i  dobry pomysł. Black jest ładna, inteligentna i Ellen ufa. Harry przytula ja i kołysze w swoich ramionach.
Kobieta przymykam oczy i słucha jak bije jego serce. Black odkłada książkę i schodzi na dół. Louis stoi z motorem.
 - Cześć brat.
- Hejo
Louis jest jej przyrodnim bratem. Mają tego samego ojca. Tyle ze Lou przyjął nazwisko ojczyma. Wsiada za nim na motor.
- Tylko nie szybko..
- Dobra.
Łapie go w pasie mocno, a chłopak rusza. Jadą przez najbliższe ulice. Chłopak jednak nie szczędzi na prędkości. Black zamyka mocno oczy.
- Oj no weź wyluzuj młoda .- zaczyna się śmiać.
- Jesteś okropny..
- Wcale nie.
- Tak. - trzyma się jeszcze mocniej.
- Chcesz wracać? - gwałtownie zawraca.
- Louis!- piszczy
- Ja!
- Świnia..więcej z tobą nie jadę.
- Pojedziesz, pojedziesz - jedzie wolniej. - Jak u Elle?
- Tak o.
- Muszę ją rozweselić.
- Lepiej teraz daj spokój. Muszą oboje przejść te chwilę.
- Nie mówię, że teraz. Ale ty się nie wychylaj. Jesteś moją siostrą, ale nic im nie mów.
- Nie mów? O czym?
- O naszym pokrewieństwu.
- Harry wie.
- Nie wie.
- Nie?- dziwi się.
- Nie.
- Jak chcesz.
Parkuje pod domem. Żegnają się i Louis wraca do siebie. Dziewczyna wchodzi do środka. Od razu idzie do siebie. Rozbiera się i koszulce brata zasypia.
~~*~~
- Jesteś kobietą, ty z nią porozmawiaj.
- A jeśli ta propozycja ją urazi.
- To przeprosisz. Spróbuj delikatnie.
Dziewczyna wchodzi cicho do pokoju Black. Brunetka szybko wstaje.
 - Coś się stało pani Styles?
- Mogłybyśmy porozmawiać?
- Proszę.
Siada na łóżku i nerwowo bawi się palcami.
- Nie chce żebyś źle zrozumiała. Nie przeżyłabym gdybyś nas zostawiła.
Black uważnie na nią patrzy. Uśmiecha się niepewnie.
 - O co chodzi?
- Jesteś mi bliska, ufam ci. Jesteś mądra, piękna, miła..
- Ellen ...- zwraca się po imieniu. - Zrobiłam coś nie tak?
- Nie, broń boże.
- Więc o co chodzi?
- Ale obiecaj że nie będziesz zła.
- Obiecuję ...
- Pamiętasz rozmowę z Harrym?
- Chyba tak...
- Mogłabyś pomyśleć.. , może zgodziłabyś się. To byłby zasz..wielka przyjem...marzenie gdybyś zgodziła sie. Gdybyśzgodziłasięuro dzićnamdziecko.- mówi w końcu.
20:50
Black stara się zrozumieć jej słowa. Wszystko układa w głowie.
- To...zaskoczyliście mnie.
- Przepraszam, Black bardzo, bardzo przepraszam. Nie chciałam cię urazić.
Dziewczyna kręci głową.
- Dlaczego ..miałabym to być ja.
- Mówiłam. Ufamy ci.
- Nie wiem czy tak umiem. Mogę...mogę pomyśleć ?
- Tak, pewnie, oczywiście.
- Dziękuję.
- to ja dziękuję. Bardzo. - przytula ją i wychodzi.
Wraca do salonu. Siada obok Harry'ego.
- I jak?
- Pomyśli.
- Pomyśli - powtarza mężczyzna.
- W sensie była w szoku.
- Dziwisz się?
- Nie. - przytula się do swojego męża.
- Właśnie..- błądzi ręką po jej plecach pod bluzką.
Kobieta cicho mruczy. Składa delikatny pocałunek na jego szyi.
- Chodź się kochać..- mówi jej do ucha.
- Z tobą zawsze. - łączy ich usta.
Bierze ją na ręce i niesie do sypialni.
Zamykają za sobą drzwi, aby w łóżku dać upust emocją.

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Rozdział 2

~~*~~  Małżeństwo siedzi u lekarza. Harry jest zdrowy.
Ellen jest wściekła gdy okazuje się że jest bezpłodna.
Wychodzi przed mężem zła. Opiera się o auto.
- Uspokój się. - przytula ją.
- Nie będę spokojna!
- Ellen proszę..
- Jestem jakaś wybrakowana!
- Wcale nie. Kochanie będzie dobrze.
- Nie możemy mieć dzieci.
- Będziemy próbować. Jest in vitro.
- Ja mogę ciąży nie utrzymać.
- Będzie dobrze - całuje ją w czoło.
Wsiada do samochodu i zaraz wybucha płaczem.
- Ellen..
Nie odzywa się. Zakrywa twarz dłońmi. Jest załamana.
- Proszę cię.
- Jedź do domu.
Całuje jej dłoń i rusza.
Wracają do domu. Kobieta wchodzi ocierajac łzy. Idzie do kuchni po tabletki przeciwbólowe. Black zmywa kurz z.mebli w salonie. Widzi, że przyszli.
- Możemy później porozmawiać?- zwraca się do niej mężczyzna.
- Tak, oczywiście .
- Dobrze - idzie do żony.
Ta bierze też nasenne. Siedzi Harry'emu na kolanach i zaczyna zasypiac.
Ten ją kołysze szepcząc uspokajające słowa.
- Kocham cię ...
- Wiem skarbie. Ja ciebie też.
Zamyka mocno oczy. Łzy zasychają na policzkach. Zasypia.
Kładzie ją na łóżku i dokładnie przykrywa
Przymyka drzwi i wychodzi. Black schodzi z drabiny w garażu i wraca do domu
- Pewnie zauważyłaś że..no wiesz. Ellen źle wygląda.
- Tak. Mówiła że idziecie do ginekologa.
- Taa...chodzi o to..uważaj na to co przy niej mówisz.
- Wiem proszę pana. - uważnie na niego patrzy. - Nie sprawiłabym jej przykrości.
- Mogłabyś niechcący.
- Postaram się Niee.
- O...dzieciaku, dzieciach.
- Wiem.
- Wiesz?
- Domyśliłam się. Przecież opowiadała o dzieciach. Bardzo ich pragnie.
- Black jesteś inteligentna. Domyśl się o co chodzi.
- Wiem o co. Nie może ich mieć.
- Właśnie.
- Zje pan coś ?
- Nie mam apetytu. Co byś zrobiła?- pyta cicho.
- Na jej miejscu?
- W takiej sytuacji.
- Najpierw też bym to przezywała. Ale później pewnie bym chciała znaleźć jakiś sposób. In vitro, surogatki.
- Szkoda mi jej.
- Mi również. Ale tak chciała natura. Nikt nie jest idealny. - kroi jabłko na części. Dorzuca do miski z owocami.
- In vitro odpada. Nie może
Siadają na kanapie. Dzieli się owocami.
 - Jeśli pan chce, aby dziecko było pana to można...wynająć matkę. Ale to nielegalne.
- Kto oddałby później takie dziecko?
- Myślę że dziewczyna która nie jest jeszcze na to gotowa.
- A potrzebuje ka...nie wiem.
- A potrzebuje kasy. - kończy. - Ale warto wziąć zdrową i nie oszustkę. Wiem, moja mama biologiczna tak zrobiła. Oddała mnie rodzicom.
- Może to jest jakieś wyjście
- Musi na razie się z tym pogodzić. Jabłuszko- podstawia mu miskę.
- Dzięki. - bierze parę kawałków.
Oglądają telewizję. Późno idą oboje spać.
Black wychodzi rano z łazienki w reczniku i przemierza korytarz.
To nie wiem jak ty chcesz
- Dobry - słyszy niski głos.
Podskakuje w miejscu zaskoczona.
- Dzień dobry.
- Paraduj panno dalej - posyła jej uśmiech.
Ta zabawnie kręcąc tyłkiem wchodzi do pokoju. Harry schodzi na dół i robi śniadanie. Potem niesie je Ellen do łóżka.
- Dzięki..
- Trochę lepiej?
- Minimalnie.
- Mój skarb.
- Przepraszam Harry.
- Nie masz za co.
- Mam.
- Ellen przestań. Proszę cię przestań.
Dziewczyna podkula nogi. Do pokoju wchodzi Louis i od razu się przytulają. To jej najlepszy przyjaciel.
- Musimy znaleźć sposób Harry.
- Znajdziemy. Na pewno.
- Nie donosisz ciąży?
Harry kręci przecząco głową.
- Zawsze możecie zaadoptować.- całuje ją po włosach.
- Będziemy myśleć.
- No mała, jedz śniadanko. Am - podaje jej kanapkę.
Bierze jedzenie do ręki i je. Chłopaki pilnują jej cały ranek. Louis odwozi ją do pracy.
Styles szuka po domu dziewczyny.
Słyszy odkurzacz na górze i tam się udaje.
- Black?
Dziewczyna nie słyszy, bo ma słuchawki w uszach. Mężczyzna czeka patrząc na nią z drzwi.
Ta w końcu kuca i wyłącza odkurzacz. Chowa kabel i podnosi urządzenie.
- O ..
- Rodzice ci powiedzieli?
Chwilę zastanawia się nad jego słowami. Potem dopiero orientuje się o czym mówi.
- W końcu tak. Nie byłam ani trochę podoba do matki.
- Miałaś do nich pretensje?
- Nie. Dlaczego miałam mieć? To dziewczyna, która mnie im oddała tak chciała. Oni tylko pragnęli dziecka.
- A ojciec?
- Co ojciec?
- Był biologiczny?
- No tak. Mój ojciec to ten prawdziwy ojciec. Dał tam tej dziewczynie nasienie.
- Czyli nie...no wiesz..
- Nie, in vitro.
- Rozumiem.
Wychodzi z pokoju, a odkurzacz wstawia do pralni. Po chwili wraca do szefa związując swoje włosy.
- Mogę wyjść na godzinę? Chciałabym iśc na zakupy i do lekarza.
- Pewnie. Dzięki za rozmowę.
- Nie ma za co. Dlaczego tak pan o to wypytuje? - schodzą na dół.
- Zastanawiam się..
- Nad tym?
- Tak.
Kiwa głową. Zakłada bluzę i buty. Już po chwili jej nie ma. W centrum handlowym zaopatrza się w dwie nowe bluzki i jedzie do lekarza. Robią jej wszystkie podstawowe badania. Po prostu kontrolne.
Cieszy się gdy widzi że wszystko jest w porządku.
Spacerem wraca do domu Styles'ów. Harry siedzi w salonie. Dziewczyna rozbiera się, zmierzając do niego.
- Co chcę pan na obiad?
- Obojętnie..
- Proszę. Nie mam koncepcji...
- To nie rób nic.
Zakłada ręce na klatkę.
- Myślę, że pani Styles będzie głodna.
- Jedzie do rodziców. Wróci w środę.
- A...no dobrze. Pozwoli pan, że ja coś zjem?
- Black proszę cię...
- Skoro nie robię obiadu to nie chcę się rządzić.
- Pewnie że możesz.
Uśmiecha się do niego i idzie do kuchni. Robi sobie kanapki, a później siada przy stole w kuchni. Styles zamyka komputer i dzwoni do żony.
- Halo? – kobieta odbiera po kilku sygnałach.
- Halo?
- Cześć kochanie.
- Hej. Poczekaj - przełącza zestaw głośnomówiący w aucie. - Jestem w drodze.
- Daleko?
- Nie, dopiero wyjechałam z firmy.
- Chciałem pogadać
- Mogę zawrócić.
- To dobry pomysł.
- Za chwilę będę skarbie - odpowiada i rozłącza się.
Harry odkłada telefon i wypuszcza powietrze.
Dziewczyna przynosi mu piwo imbirowe, które lubi i znika na górze. Już niedługo później do domu wchodzi Ellen.
Chłopak od razu przyciąga ją na kolana i całuje.
- Myślałaś coś?
- Adopcja?
- Ymm...to jest jakaś opcja.
- Nie wiem. - opiera się o jego ramię. - Chciałam, żeby nasz synek był tai jak ty.
- A..można wynająć dziewczyne. No wiesz jak to działa.
- Że... ona urodziłaby twoje?
- Nasze.
- Tak...
- Tak tylko słyszałem..
- Trzeba rozważyć wszystko kochanie.
- Kocham cię.
- Też cię kocham - uśmiecha się radośnie.
- Wiem to. - całuje ją szczęśliwy jej uśmiechem.
Potem mocno się do niego przytula. Czuję się lepiej.
- Mój świat
- Moje powietrze.
Całuje ją jeszcze raz.
- Nie jedź.
- To pojedź ze mną. Obiecałam.
- Proooszę
-  Eh... - wzdycha. - Dobrze - muska jego usta. - Ależ jestem głodna.
- Co sobie pani życzy.
- Będziesz mi gotować czy wybierzesz numer i zamówisz? - śmieje się trzymając go za szyję.
- Mogę gotować
Idą do kuchni. El siedzi na blacie, a Harry gotuje obiadokolację.
Opowiada mu o nowych projektach. Stara się nie myśleć o tym co ich dręczy. Nie jest to fajny temat.
 - Z tą dziewczyną to nie jest taki zły pomysł...Tylko jak taką znalezc?
- Poszukam.
- Ale ona musi być bardzo odpowiednia. Zrób więcej, zaniosę Black.
- Pewnie.
Całuje męża w policzek. Po paru minutach Harry kończy i mogą jeść.
- Ellen?
- Tak?
- Ufasz Black?
- Tak inaczej by tu nie pracowała. Bardzo ją lubię.
- Ellen?
- Do puenty Harry
- Dużo byśmy jej zapłacili.
- Zaraz ..ty chcesz ją? Ona się nie zgodzi.
- Przecież byłaby idealna.
- Może, ale ...Nie sądzę, aby to było łatwe.
- Nie wiem..

środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 1

Harry i Ellen siedzą na kanapie w domu. Dziewczyna wyrywa mu broń z dłoni i odkłada na stolik.
Ten patrzy na nią zdziwiony, wie że nie lubi kiedy zajmuję się tymi sprawami w domu.
- Pracę zostawiasz poza domem.
- Kochanie chciałem schować.
Ta wywraca oczami. Kładzie dłoń na jego kolanie.
 - Musimy porozmawiać.
- Słucham - bierze ją na kolana.
- O dziecku.
- To znaczy?
- Dobrze wiesz, że staramy się i nic..
- Może za mało się staramy?- całuje jej szyję.
Odchyla głowę pozwalając mu na to.
 - A może to co innego?
- Co masz na myśli?- robi jej malinkę i wznawia wędrówkę ustami.
- Że nie możemy mieć ?- mruczy.
- No nie wiem..
- Może musimy iść do lekarza.
- Skoro ci tak zależy..
- To teraz tylko ja chcę tego dziecka?! - unosi głos na męża.
- Nie denerwuj się. Miałem na myśli lekarza. - odsuwa się.
-  Chcę wiedzieć czy ty się za mało starasz czy ze mną  jest coś nie tak.
- Ja za mało?- oburza się.
- Czyli ta druga opcja..
- Nie wiesz tego. Nawet jeśli to nie koniec świata.
- Przebadamy się skarbie. - całuje delikatnie jego usta. - Obiecałam ci syna.
- Dobra
Do domu wchodzi młoda dziewczyna. Niesie torby z zakupami do kuchni. Sprząta, gotuje i mieszka tu.
Jest niewysoka. Niższa od Ellen. Ma brązowe, pofalowane włosy do pół pleców i bardzo szaro-niebieskie oczy. Najczęściej dużo mówi, ale w towarzystwie pana Stylesa, milczy. Mężczyzna wzbudza w niej strach. Mimo wszystko. Jego żona za to jest przemiła. Obie się lubią. Black Stewart. Ma nietypowe imię. Miała nietypowych rodziców. Idzie do salonu. 
- Będzie pan na obiedzie?
- Postaram się być.
- Dobrze - znika w kuchni.
- Muszę wyjść - mówi Harry do żony.
- Gdzie znowu? Dopiero przyszedłeś.
- Ale muszę jeszcze. Ellen no siła wyższa.
- Gdzie? - zakłada ręce na klatkę.
Piorunuje mężczyznę wzrokiem. On bez przerwy ma jakieś sprawy.
- Obowiązki.
- No jasne. Idź - wzdycha i wstaje.
Idzie do kuchni, aby pomóc Black.
Mężczyzna zamawia przez telefon kwiaty które odbierze w drodze do domu.
Ellen rozmawia z gosposią, żeby nie myśleć o Harry'm. Dziewczyna dostaje bardzo dużą pensję, ale nie może nikomu powiedzieć czym zajmuje się jej szef. Jeśli tak się stanie, to on zniszczy ją a nie ona jego.
- Napluj mu do tego jedzenia. - mówi kobieta patrząc przez okno. - Albo ja to zrobię
- Pani Styles, myślę że to musi być coś ważnego.
- Black... jeszcze trochę chyba musisz się nauczyć.
- To znaczy? - odkłada łyżkę i przenosi wzrok na blondynkę.
- Naskoczyłam na niego, to pan Styles postanowił się ewakuować.
- Faceci to tchórze.
- Zdecydowanie.
- Nawet ci najtwardsi - uśmiecha się pod nosem.
- Jest cwany, ale kochany.
- Widać, niech pani spojrzy przez okno.
Kobieta podchodzi i patrzy na podwórko.
Całe w kwiatach.
Wychodzi na zewnątrz i dostrzega męża.
- to ma być  przepraszam ?
- Przepraszam? Mam za co?
- A nie masz?- zakłada ręce na klatkę. - Uciekam bo żona naciska.
- Musiałem coś załatwić.
- Chodź na obiad. - ciągnie go za rękę.
- Jest ok? Złość piękności szkodzi.- zatrzymuję ją.
Przyciąga go i całuję w usta. Black śmieje się patrząc na nich.
Są śmiesznym małżeństwem. Zdecydowanie nietypowym.
Przychodzą do salonu. Dziewczyna podaje im talerze i życzy smacznego. Sama je w kuchni.
Harry po obiedzie odnosi naczynia.
Black szybko się podnosi i zabiera od niego wszystko. Po kolei odkłada do zmywarki.
- Chyba wszystko - mówi mężczyzna.
- Zrobiłam zakupy, sprzątanie planuje jutro. Mogę wyjść do czasu kolacji?
- Jasne
- Dziękuję. Korespondencja - podaje mu koperty.
- Dzięki. Klucze masz?
- Tak. Mam się spieszyć na kolację czy będziecie państwo  wychodzić?
- Nie przejmuj się. Wracaj kiedy chcesz. Może gdzieś pójdziemy.
- Miłego wieczoru. - zabiera nerkę i wychodzi.
- Na razie - Harry wraca do salonu.
Ellen siedzi na kanapie projektując kolejną suknię.
- Black wyszła gdybyś jej szukała.
- W porządku .
Idzie na górę i kładzie się na łóżku. Zmęczony trochę jest. Żona przychodzi do niego po godzinie. Jest w samym szlafroku.
- Jak tam wena?- pyta w poduszkę.
- ktoś mnie musi zmotywowac- siada na nim.
- Pomasuj..- mruczy prosząco czując ją na plecach.
Tą się śmieje ale masuje jego plecy i barki.
- Moje gnaty..
- Kości kochanie.
- Kocham twoje dłonie.
- Myślałam, że wszystko. - składa pocałunki na jego karku.
- Resztę też. Usta...taaak uwielbiam twoje usta.
Masuje go i całuje. Podkłada rękę pod jego klatkę i rozpina koszulę .
- Szukasz czegoś?
- Przodu mojego męża. - ściąga jakimś cudem materiak.
Ten obraca się i trzyma ją na brzuchu. Uśmiech sie do niego.
- słodka jesteś.
- Ty masz doleczki. Kocham je - muska jego usta.
- Myślałem że wszystko.
- No...- zsuwa materiał z siebie. - Postaraj się tak  bardzo mocno.
- Jak zawsze - prycha. Dłonie kładzie na jej pośladki i zaciska na nich palce. Siada i całuje Ellen.